Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w piątek (18 października) po godz. 23. na remontowanym odcinku S7 w kierunku Gdyni. W zdarzeniu brało udział 21 pojazdów, dwa z nich spłonęły. Według wstępnych ustaleń policjantów 37- letni kierujący pojazdem ciężarowym z naczepą najechał na tył poprzedzających pojazdów, doprowadzając do tragedii.
Dramatyczne doniesienia o ofiarach karambolu na S7.Prokuratura potwierdza
Jeszcze dziś rano pisaliśmy o nieoficjalnych informacjach dotyczących kolejnych dwóch ofiar śmiertelnych wśród dzieci. Miało to być rodzeństwo: 12-letni Tomek oraz 9-letnia Eliza. We wtorek (22 października) prokuratura potwierdziła tragiczne wiadomości. Niestety wszystkie 4 ofiary to dzieci! Prokuratura potwierdziła tożsamość pozostałych dwóch osób, które w nocy z piątku na sobotę zginęły w wyniku karambolu na trasie S7 pod Gdańskiem. Wcześniej ustalono, że dwie pierwsze osoby to chłopcy w wieku 7 i 10 lat.
Było to niestety rodzeństwo: Eliza 9 lat i Tomek 12 lat, którzy samochodem podróżowali z meczu ze swoim ojcem, który też jest ranny i przebywa obecnie w stanie ciężkim w szpitalu.
- mówi nam Wojciech Dunst z prokuratury rejonowej w Pruszczu Gdańskim.
Wiadomo, że kierowca tira, który wjechał w stojące samochody nie hamował, ale też nie korzystał z telefonu, nie przekroczył dozwolonego czasu pracy w dniu wypadku, a jego pojazd nie był przeciążony.
We wtorek w nocy śledczy planują przeprowadzić w miejscu tragedii eksperyment procesowy. Tymczasem skontaktowaliśmy się też z adwokatem kierowcy tira, aby usłyszeć jego wersję wydarzeń. Usłyszeliśmy jednak, że na razie nie pozwala na to stan psychiczny 37-latka.
Szkoły, kibice i cała gmina. Myślami z ofiarami nocnego karambolu
Wcześniej potwierdzono informacje o dwóch chłopcach, którzy zginęli w piątkowym karambolu pod Trójmiastem. Opłakuje ich rodzina, społeczność szkolna oraz środowiska piłkarskie. Młodzi sportowcy i kibice byli najmłodszymi ofiarami wypadku na S7 w Borkowie k. Gdańska.
W poniedziałek, 21 października wieczorem dramatyczne informacje potwierdziło stowarzyszenie kibiców Lechii Gdańsk. To właśnie z meczu Lechii dzieci wracały, gdy zginęły.
Ekspert mówi o karambolu na S7. Wypadek okiem fachowca
Biegli wciąż sprawdzają, co mogło być przyczyną tej tragedii. W tej sprawie redakcja Super Ekspresu skontaktowała się z ekspertem od analizy i rekonstrukcji wypadków drogowych z firmy Crashlab.pl. Oto, co powiedział specjalista.
Przyczyną takich wypadków jest bardzo często nieuwaga kierowcy. Kierowca ciężarówki, na logikę, miał idealną pozycję, umożliwiającą obserwację sytuacji na drodze przed pojazdem. Mamy informację, że kierowca nie korzystał z telefonu w trakcie zdarzenia. Nie jest to jednak jedyne urządzenie, które mogło odwrócić uwagę kierującego od sytuacji drogowej np. obsługa radia, nawigacji samochodowej. Wystarczy niestety nawet krótkotrwałe odwrócenie uwagi poprzez np. sięgnięcie po napój, lub coś do jedzenia. Niewykluczone także, że kierowca mógł być zmęczony. Jest szereg czynników, które powodują, że tak oczywisty manewr jak hamowanie nie został zrealizowany.
- mówi "Super Expressowi" Rafał Bielnik z Craslab.pl, ekspert, specjalizujący się w analizach i rekonstrukcjach wypadków drogowych.
Prawdopodobnie ciężarówka najechała na auta, które stały w tym miejscu w korku. Ruch był duży, bo tego dnia odbywał się mecz Lechii, to czas powrotu kibiców, a ruch spowalniają też remonty. Rozpędzony tir wjechał w auta i taranował je.