- W polskiej piłce nożnej wybuchła afera: Arka Gdynia jest oskarżona o szpiegowanie Motoru Lublin dronem.
- Podczas zamkniętego sparingu Motoru z Lechią Gdańsk nad boiskiem pojawił się dron, którym sterował trener Arki.
- PZPN bada sprawę, która może doprowadzić do zmian w przepisach i poważnych konsekwencji dla Arki Gdynia.
Arka Gdynia szpiegowała konkurencję?
Do zdarzenia doszło podczas sparingowego meczu Motoru Lublin z Lechią Gdańsk, który odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Nad boiskiem pojawił się dron, którym, jak się okazało, sterował jeden z trenerów Arki Gdynia. Cel? Zebranie informacji o najbliższym rywalu w pierwszej kolejce PKO Ekstraklasy.
Pracownicy Motoru Lublin przechwycili drona, a klub zamieścił w mediach społecznościowych ironiczny komentarz skierowany do Arki Gdynia.
Hej, Arka Gdynia - mamy coś Waszego… 🙃🙂Do odebrania na konferencji prasowej za dwa tygodnie 🫡
Afera dronowa pod lupą PZPN
Przedstawiciele Arki Gdynia pytani przez Wirtualną Polskę odmówili komentarza w sprawie, natomiast rzecznik Motoru Lublin, Piotr Kubica, ujawnił, że za akcją stał sztab szkoleniowy Arki, a pilotem drona był prawdopodobnie trener-analityk Łukasz Wróbel.
Sprawę skomentował również PZPN, podkreślając jej wyjątkowy charakter. Rzecznik dyscyplinarny związku, Adam Gilarski, tłumaczy, że w polskim prawie związkowym nie ma przepisu regulującego tego typu sytuacje.
W teorii, za naruszenie norm etycznych, klubowi i trenerowi grożą poważne sankcje, takie jak wykluczenie z PZPN, zakaz działalności w piłce nożnej lub zawieszenie licencji. W mniej poważnych przypadkach stosowane są kary finansowe.
Gilarski podkreśla, że PZPN czeka na oficjalny wniosek Motoru Lublin w tej sprawie. Dodaje również, że incydent może doprowadzić do zmian w prawie związkowym, aby zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości.
