Z uwagi na uszkodzenie obudowy czarne skrzynki z samolotu M-346 Bielik, który podczas treningu do lotów pokazowych uderzył w płytę lotniska w Gdyni Babich Dołach, zostaną przekazane do odczytu producentowi - podała prokuratura jeszcze w lipcu tego roku.
W obecności prokuratora Prokuratury Okręgowej w Gdańsku oraz członków Polskiej Komisji Badania Wypadków Lotniczych dokonano odczytu danych zapisanych na rejestratorach statku powietrznego Bielik. Obecnie w toku prowadzonego postepowania przygotowawczego wykonywane są czynności procesowe mające na celu ustalenie wszystkich okoliczności zdarzenia.
- mówi prokurator Mariusz Duszyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Na razie za wcześnie jest mówić o wnioskach płynących z zapisów czarnych skrzynek. "Dopiero nas podstawie kompletnego materiału dowodowego, w tym uzyskanie specjalistycznych opinii biegłych będzie możliwe wskazanie przyczyn zdarzenia" - dodaje.
M-346 Bielik podczas lotu treningowego uderzył w płytę lotniska
Do wypadku doszło w piątek (12 lipca) ok. godz. 13 na lotnisku w Gdyni Babich Dołach. Na pokładzie Bielika, czyli samolotu szkolno-treningowego M-346 Master, znajdował się mjr pil. Robert "Killer" Jeł, który przygotowywał się do pokazu, zaplanowanego na sobotę na gdyńskim lotnisku z okazji 30-lecia Gdyńskiej Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej.
"Pilot, major, który pełnił funkcję zastępcy dowódcy eskadry lotniczej, poniósł śmierć na miejscu. Nie podjął próby katapultowania się" - powiedział inspektor Sił Powietrznych gen. dyw. pil. Ireneusz Nowak na konferencji zwołanej w Bazie Lotnictwa Taktycznego w Łasku.
Żołnierz nie podjął próby katapultowania się.
Na Bielikach wylatał około 2-wóch tysięcy godzin, co było drugim najlepszym wynikiem na świecie.