Jak podaje BBC, w posiadanie zwierzęcia złodziejka weszła najprawdopodobniej dwadzieścia lat temu, gdy pomagała w zoo jako wolontariuszka. Wtedy ukradła pisklę lub jajko i przez kolejne lata hodowała go u siebie w ogrodzie.
Aligator, którego 20 lat temu wolontariuszka nielegalnie zabrała z teksańskiego zoo, został zwrócony placówce w New Braunfels.
W teksańskim Caldwell County funkcjonariusze stanowej agencji ochrony przyrody zauważyli na podwórku prywatnego domu 2,5 metrowego aligatora. Jak poinformował rzecznik agencji Jen Shugert, gad miał kojec, jednak zwierzę osiągnęło już takie rozmiary, że było mu za ciasno.
Właścicielka nieruchomości zeznała, że aligator mieszka u niej od dwóch dekad, czyli od czasu, kiedy udzielała się jako wolontariuszka w położonym w pobliskim New Braunfels ogrodzie zoologicznym.
Wyhodowała w domu krokodyla
Ponieważ porywaczka nie była w stanie zapewnić ogromnemu zwierzęciu odpowiednich warunków, gad został jej odebrany i przekazany do tego samego zoo, z którego skradziono go 20 lat wcześniej.
Trzymała w ogrodzie aligatora
Pracownik Texas Parks and Wildlife przekazał mediom, że kobieta była bardzo smutna, kiedy musiała pożegnać się ze swoim "pupilem". "Aligatory nie są dobrymi zwierzętami domowymi" - powiedzieli pracownicy ogrodu zoologicznego i z powrotem przygarnęli aligatora.
Kobieta została oskarżona o dwa wykroczenia: nielegalne posiadanie jaja aligatora oraz posiadanie aligatora bez odpowiedniego zezwolenia Łącznie to 1000 dolarów grzywny.