Cukiernia WZ obecnie ma 5 filii w całym Gdańsku, które działają 7 dni w tygodniu. Klienci goszczą tutaj od rana do wieczora. Drzwi praktycznie się nie zamykają. W 2023 roku spotkałam się ze współwłaścicielem lokali, który opowiedział mi, jak to wszystko się zaczęło.
A zaczęło się od Państwa Urbańskich, którzy przyjechali z Poznania do Gdańska w 1958 roku. Otworzyli wtedy pierwszą cukiernię, która znajdowała się dokładnie w tym samym miejscu, gdzie obecnie.
Państwo Cecylia i Kazimierz Urbańscy przyjechali z zagłębia cukiernictwa, czyli z Poznania. Pan Kazimierz był znaną osobą w branży. Otworzyli tutaj cukiernię. Nie mieli dzieci, więc chcieli, aby biznes odziedziczył siostrzeniec. Jednak on nie był tym zainteresowany. W tym samym czasie moja mama i ciocia miały małą cukiernię na Morenie. Na jednej z imprez spotkały Państwa Urbańskich, a Ci po późniejszym poznaniu, zaproponowali im wejście w spółkę
– opowiada Daniel Krzosek, współwłaściciel.
Polecany artykuł:
Wychowany między pączkami
Działalność się rozwijała, a pan Daniel dorastał… w cukierni. Więc nie było innego wyboru, pan Daniel musiał pójść w ślady swojej mamy i ciotki.
Cukiernik to ciężki zawód. Zabiera dużo czasu. Moja mama często zabierała mnie do pracy, i mogę śmiało powiedzieć, że w tej cukierni się wychowałem
– wspomina cukiernik.
Cukiernia rozwinęła się do tego stopnia, że właściciele zaczęli otwierać kolejne punkty, ale produkcja nadal pozostała przy Słodowników.
Był pomysł, żeby przenieść produkcję poza miasto, na większy lokal. Nie zdecydowaliśmy się na to, bo tutaj mamy kontakt z klientem. Gdybyśmy przenieśli produkcję, bylibyśmy tylko dostawcami towaru. Teraz jesteśmy dostępni do mieszkańców
– przyznaje pan Daniel.
Jak długo robi się tort? Można w zaledwie kilkadziesiąt minut.
Jak jest potrzeba to i w 20 minut. Zdarza się, że rodzice przypominają sobie o urodzinach dziecka w dniu urodzin. Przychodzą, że potrzebują na już tort. Wtedy mówimy, że mają się przejść na spacer po Starym Mieście, a my w tym czasie go przygotowujemy. To jest właśnie ten kontakt z klientem, którego nie chcemy zatracić.
Produkcja siedem dni w tygodniu
Cukiernia klientów przyjmuje 7 dni w tygodniu, produkcja pracuje po kilkanaście godzin dziennie, a drzwi lokalu się nie zamykają. Codziennie mają mnóstwo klientów, ale w Tłusty Czwartek to już jest armagedon. Co roku, przed cukiernią ustawia się kilkudziesięciometrowa kolejka. W czym tkwi sekret wypieków, po które ludzie decydują się stać nawet godzinę w kolejce? Odpowiedź wydaje się być banalnie prosta, choć niekoniecznie oczywista w dzisiejszym świecie. Tradycja!
Obróbkę ciasta wykonujemy ręcznie. Nasi pracownicy sami narabiają (kręcą ręcznie kulki) ciasto na pączki i drożdżówki. Zajmuje nam to o wiele więcej czasu, ale to czuć w pączkach. W Tłusty Czwartek dostępne u nas są tylko dwa rodzaje pączków, bo inaczej byśmy się nie wyrobili. Z nadzieniem różanym i adwokatem. Te drugie są tylko dla dorosłych, bo są z prawdziwym adwokatem, nie tylko z nazwy
– wyjaśnia współwłaściciel cukierni.
Miłość w pracę wkładają także pracownicy, w końcu wielu z nich pracuje tutaj od 20 lat.
Są pracownicy, którzy byli szkoleni w firmie i pracują do teraz. Staramy się być w dobrych relacjach z każdym z nich. Nawet jak nasze drogi się rozchodzą, to często otrzymujemy pomoc w takich trudnych dla cukierników dniach, jak np. Tłusty Czwartek
– przyznaje pan Daniel.
W cukierni można znaleźć także takie słodkości jak: jagodzianki, drożdżówek, keksy z bakaliami, pierniki czy znane bardzo dobrze również mi ciastka z ciasta francuskiego z jabłkami posypane cukrem.