W 2025 r. planowana jest podwyżka wynagrodzeń dla pracowników państwowej sfery budżetowej na poziomie 5 proc. Dotyczy to również nauczycieli. Jednak ministra edukacji Barbara Nowacka wnioskowała o wzrost wynagrodzeń nauczycieli o 10 proc.
W piątek oceniła, że "jesteśmy w bardzo trudnym budżecie", a sytuacja w finansach publicznych jest trudna. Jednocześnie zapewniła, że cały czas będzie namawiała ministra finansów Andrzeja Domańskiego, żeby pamiętał o tym, jak istotni są nauczyciele.
Wiem, jak dużą pracę włożył minister Domański, by ta 5-procentowa podwyżka istniała. Mam nadzieję, że to jest jeszcze temat niezamknięty. Proszę pamiętać, że (...) w pierwszym skoku udało nam się doprowadzić do bardzo dużej rzeczy. Podwyżki 30 proc. są podwyżkami naprawdę solidnymi
– zaznaczyła.
Oceniła, że nauczycielki i nauczyciele wykonują wyjątkowo trudną pracę, wyjątkowo istotną społecznie i chciałaby, żeby ich wynagrodzenia rosły.
Jednocześnie podkreśliła, że należy patrzeć na całość budżetu.
Naprawdę wolałabym, żebyśmy byli w sytuacji, w której nie musimy tak wiele wydawać na obronność. Niestety musimy
– stwierdziła.
Wyraziła nadzieję, że nauczycielki i nauczyciele "odczują zmianę w portfelach" zarówno w kontekście podwyżki 5 proc., jak i dalszych zmian.
My zapytaliśmy samych nauczycieli, jakiej podwyżki w 2025 roku oczekują. Jak podaje rzeczniczka ZNP, rząd znów nie pomyślał o nauczycielach dostatecznie.
W projekcie przyszłorocznego budżetu zapisano, że płace nauczycieli wzrosną o 5 proc. To poniżej oczekiwań środowiska, ponieważ postulowaliśmy o 15 proc.
- mówi nam Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka ZNP.
Jak dodaje, obecne plany rządu nie są również zgodne z oczekiwaniami ministry edukacji. A proponowana podwyżka to jedynie waloryzacja pensji.
Ale też poniżej propozycji ministry edukacji, która wnioskowała do Ministra Finansów o 10 proc. podwyżkę dla nauczycieli. 5 proc. to raczej waloryzacja, czyli tyle ile prognozowana inflacja w przyszłym roku
– dodaje Magdalena Kaszulanis.