Gdzie mieszkał Grzegorz Borys?
Na osiedlu w Wielkim Kacku w Gdyni zamordowany został sześcioletni chłopiec. Do zbrodni doszło w piątek (20 października) i od momentu powiadomienia policji trwają poszukiwania ojca, który jest podejrzany o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. W piątek w okolice przyjechały tysiące funkcjonariuszy, służby weszły do lasu, po drugiej stronie Obwodnicy Trójmiasta. Poszukiwania trwają nieprzerwanie, 1 listopada podczas działań poszukiwawczych ginie nurek.
Na samym osiedlu jest już jednak spokojnie. Przed blokiem policyjna taśma, wejścia pilnuje Żandarmeria Wojskowa. Na bocznej ścianie budynku stanęły już pierwsze znicze i symboliczny samochodzik. To wszystko dla Olka - tak miał na imię zamordowany w Gdyni chłopiec.
Znicze i służby na osiedlu w Wielkim Kacku. Tu mieszkał Grzegorz Borys
Do zabójstwa sześciolatka doszło na ul. Górniczej w Gdyni Wielkim Kacku. Oskarżony został Grzegorz Borys, który wciąż jest poszukiwany. W poniedziałkowe południe na osiedlu jest już spokojnie, nie widać służb. Z oddali słychać śmigłowiec. Policja donosi, że w poszukiwaniach biorą udział tysiące funkcjonariuszy, ale te prowadzone są już dużo dalej. Kontrole samochodów można spotkać na Witominie - mieszkańcy muszą się zatrzymywać i pokazywać zawartość bagażników. Wzdłuż Obwodnicy Trójmiasta funkcjonariusze stoją co kilka metrów - na wybranych, strategicznych odcinkach.
Na miejscu cisza. Przed blokiem do którego doszło do zabójstwa stanęły znicze, tuż obok stoi samochód Żandarmerii Wojskowej. Mieszkańcy są wstrząśnięci dramatem do jakiego doszło w sąsiedztwie. Podejrzanym jest ojciec, Grzegorz Borys. Nie wszyscy jednak zgadzają się, że jego zachowanie "było podejrzane".
Sąsiedzi mówią o Grzegorzu Borysie
Nasze dzieci bawiły się razem, są w tym samym wieku co Oluś. Dla mnie to był zaangażowany ojciec - bawił się z synem, zawsze wychodzili razem. Matka nawet nie wiem jak wygląda
- mówi nam mieszkanka osiedla.
Do zabójstwa doszło na osiedlu nazywanym "wojskowym". Część mieszkań to lokale, które były przydzielane zawodowym żołnierzom, nasza rozmówczyni kupiła mieszkanie z drugiej ręki, ale jak mówi: większość osób to starsi wojskowi, ale są też młodzi, a bieganie po lesie z plecakiem, wyposażeniem, nie powinno nikogo dziwić
Na tym osiedlu co drugi to wojskowy, a wojskowi, wiadomo "są specyficzni". Czasem dziwni. Wiele osób trenuje tu w lesie, biega z plecakami, z obciążeniem, to też nie jest w tym miejscu nic niespotykanego, mundurowi muszą dbać o formę. W lesie też się mijaliśmy. Teraz na osiedlu wszyscy mówią, że dziwaki, bo zasłonili sobie widok od ulicy. Nawet normalne zachowania będą teraz komentowane jako dziwne. Ja nic nie zauważyłam, a spędzaliśmy czas razem jeszcze w ostatnie ciepłe dni. Dla mnie to była normalna relacja tata i ojciec
- opowiada nasza rozmówczyni, sąsiadka Grzegorza Borysa.
Super Express rozmawiał z sąsiadami, którzy wskazywali na dziwne, agresywne zachowania Grzegorza Borysa.
Był dziwny. Chodził w kominiarce nawet jak było ciepło i miał zawsze przy sobie nóż
On był agresywny. Wszystko mu przeszkadzało. Wszczynał awantury. A to o samochód, że źle zaparkował a to, że ktoś porysował ławkę
- mówili Super Expressowi mieszkańcy ul. Górniczej.
Grzegorz Borys jest w tej chwili poszukiwany listem gończym. Prokurator do spraw wojskowych Prokuratury Rejonowej w Gdyni wydał postanowienie o przedstawieniu poszukiwanemu zarzutu zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Sekcja zwłok sześcioletniego Olka wykazała, że przyczyną śmierci był wstrząs krwotoczny, współistniejący z niedotlenieniem mózgu, w wyniku masywnego krwotoku z uszkodzonych dużych naczyń krwionośnych w obrębie rozległej rany ciętej szyi.
Co nowego w sprawie śmierci sześciolatka?
Policja prowadzi poszukiwania 24 godziny na dobę. Media spekulują o tym, czy zbrodnia była zaplanowana. Ujawniono treść listu, który Grzegorz Borys zostawił w mieszkaniu.
Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: [email protected]