Co kryje się za kradzieżą lexusa Tuska?
Według informacji podanych przez dziennik „Rzeczpospolita”, zatrzymanie na gdańskim lotnisku 41-letniego Łukasza W. wywołało falę pytań dotyczących kradzieży lexusa należącego do rodziny premiera Donalda Tuska. Mimo że mężczyzna był wcześniej wielokrotnie karany, nie jest on znany w kręgach złodziei samochodów.
Źródła „Rzeczpospolitej” w służbach bezpieczeństwa sugerują, że udział Łukasza W. w kradzieży luksusowego samochodu może wskazywać na coś więcej niż tylko kradzież dla zysku. „Samochody tej klasy są kradzione przez złodziei »pierwszoligowych«. Wątpliwe, żeby zabrał się za to amator, bez doświadczenia i umocowania w strukturach zorganizowanej przestępczości” – mówi jeden z rozmówców gazety.
Czy Łukasz W. był tylko narzędziem?
Dziennik „Rzeczpospolita” zastanawia się, czy Łukasz W. mógł działać jako „słup”, a rzeczywistym celem była osoba premiera. Złodziej premierowskiego lexusa to człowiek spoza środowiska złodziei samochodów – ustaliła „Rz”. Czy Łukasz W. był tylko „słupem”, a celem był premier? Sprawa w wielu punktach wymyka się regułom panującym w świecie przestępczym - czytamy w czwartkowej „Rzeczpospolitej”.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego analizuje, czy w tej sprawie może kryć się więcej niż tylko kradzież samochodu. Sytuacja budzi wiele wątpliwości i pytań, które obecnie są przedmiotem intensywnego śledztwa.
Źródło PAP.