Kradzież lexusa Tuska: zagadkowe wątki i nowe podejrzenia

2025-09-18 8:31

Zatrzymanie Łukasza W. na gdańskim lotnisku rzuca nowe światło na kradzież lexusa z rodziny premiera Donalda Tuska. Mimo wcześniejszych wyroków, nie jest on związany ze środowiskiem złodziei samochodów. Czy sprawa ma drugie dno? Badaniem zajmuje się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Donald Tusk, auto marki Lexus

i

Autor: Shutterstock, ART SERVICE / SUPER EXPRESS

Co kryje się za kradzieżą lexusa Tuska?

Według informacji podanych przez dziennik „Rzeczpospolita”, zatrzymanie na gdańskim lotnisku 41-letniego Łukasza W. wywołało falę pytań dotyczących kradzieży lexusa należącego do rodziny premiera Donalda Tuska. Mimo że mężczyzna był wcześniej wielokrotnie karany, nie jest on znany w kręgach złodziei samochodów.

Źródła „Rzeczpospolitej” w służbach bezpieczeństwa sugerują, że udział Łukasza W. w kradzieży luksusowego samochodu może wskazywać na coś więcej niż tylko kradzież dla zysku. „Samochody tej klasy są kradzione przez złodziei »pierwszoligowych«. Wątpliwe, żeby zabrał się za to amator, bez doświadczenia i umocowania w strukturach zorganizowanej przestępczości” – mówi jeden z rozmówców gazety.

Czy Łukasz W. był tylko narzędziem?

Dziennik „Rzeczpospolita” zastanawia się, czy Łukasz W. mógł działać jako „słup”, a rzeczywistym celem była osoba premiera. Złodziej premierowskiego lexusa to człowiek spoza środowiska złodziei samochodów – ustaliła „Rz”. Czy Łukasz W. był tylko „słupem”, a celem był premier? Sprawa w wielu punktach wymyka się regułom panującym w świecie przestępczym - czytamy w czwartkowej „Rzeczpospolitej”.

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego analizuje, czy w tej sprawie może kryć się więcej niż tylko kradzież samochodu. Sytuacja budzi wiele wątpliwości i pytań, które obecnie są przedmiotem intensywnego śledztwa.

Źródło PAP.