- Była dyrektor Środowiskowego Domu Samopomocy w Malborku skazana za przekroczenie uprawnień.
- Kobieta miała wykorzystywać pracowników i mienie placówki do celów prywatnych.
- Sąd uznał ją winną m.in. sprzeniewierzenia mienia i narażenia podopiecznych na niebezpieczeństwo.
Przed Sądem Rejonowym w Malborku w poniedziałek (29 września) został odczytany wyrok wobec byłej dyrektor Środowiskowego Domu Samopomocy w Malborku Katarzynie P.-R. Podsądna stawiła się na sali rozpraw.
Sąd Rejonowy w Malborku uznał winę kobiety i skazał ją na łączną karę 1,5 roku więzienia. Sąd zakazał też kobiecie na 3 lata piastowania stanowisk kierowniczych w organach państwowych i samorządu terytorialnego oraz na 3 lata zakazał wykonywania zawodu psychologa transportu i medycyny pracy.
W uzasadnieniu sędzia Ewa Szadurska-Rybczyńska uznała, że wbrew temu co podawała obrona, podsądna była funkcjonariuszką publiczną.
Zarzuty wobec byłej dyrektor ŚDS w Malborku
Śledczy zarzucali b. dyrektor ŚDS m.in. przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i osobistej. Według prokuratura, od października 2018 roku kobieta miała delegować pracowników domu do prac na swojej posesji, zlecając im m.in. sprzątanie, koszenie trawników czy opiekę nad członkiem jej rodziny. Dla celów prywatnych - jak twierdzi prokuratura - miała użytkować służbowy samochód.
Zdaniem śledczych kobieta dopuściła się też przywłaszczenia mienia wartości nie mniejszej niż 5117 złotych, przekazanego na potrzeby ŚDS przez Urząd Miasta Malborka, w tym laptopa, odkurzacza, telefonu komórkowego. Ponadto, wielokrotnie wynosiła z ŚDS posiłki przygotowane i przeznaczone dla podopiecznych.
Dyrektorka została też uznana za winą narażenia na niebezpieczeństwo pracowników i podopiecznych placówki w czasie pandemii koronawirusa, bo zjawiła się w placówce w okresie, gdy jesienią 2020 r. była objęta kwarantanną domową.
Na poczet kary zostało zaliczone tymczasowe aresztowanie b. dyrektorki ŚDS w trakcie trwania śledztwa, które trwało prawie trzy miesiące.
Sędzia Ewa Szadurska-Rybczyńska w uzasadnieniu werdyktu podała, że w zachowaniu oskarżonej był widoczny brak wyczucia, gdzie zlecane czynności nie są czynnościami związanymi z wykonywaniem obowiązków służbowych. Podkreśliła, że świadkowie sami przyznali, że w trakcie godzin pracy wykonywali czynności związane z życiem prywatnym podsądnej.
Trudno nazwać koszenie trawnika (na prywatnej posesji b. dyrektor ŚDS - PAP), czymś co miało przynieść korzyść samemu domowi samopomocy, w którym są podopieczni
- tłumaczyła sędzia Szadurska-Rybczyńska i dodała, że warzywa mogły być hodowane na terenie domu samopomocy.
Polecany artykuł:

Ta cienka linia została przekroczona
- podkreślała sędzia.
Sąd w uzasadnieniu informował, że podsądna przekroczyła swoje uprawnienia zlecając m.in. prywatne prace pracownikom domu samopomocy.
Odnośnie zarzutu narażenia na niebezpieczeństwo pracowników i podopiecznych placówki w czasie pandemii COVID-19, zdaniem sądu świadkowie potwierdzili złamanie zasad kwarantanny przez podsądną, a materiał dowodowy ws. tego zarzutu był przekonywujący.
Sąd w uzasadnieniu podał, że zasądzony wyrok jest w dolnej granicy kary za przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego i jeśli po uprawomocnieniu sąd tak zdecyduje, to kara mogłaby być wykonywana w systemie dozoru elektronicznego.
Wyrok jest nieprawomocny.
GALERIA: Dary Ziemi w Gdyni 2025. Jesienne targi pełne lokalnych perełek
Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na Facebooku lub na skrzynkę: [email protected].