Nagroda jako zobowiązanie, nie podsumowanie
Radny z Gdyni, Jaku Ubych, otrzymał prestiżową nagrodę za to, że jest najlepiej komunikującym się radnym w Polsce. Nagrody przyznawane corocznie przez Radę Programową Local-SoMe oraz Związek Miast Polskich za najlepsze osiągniecia miast i ich włodarzy w social media.
Jak sam podkreśla radny, nie pracuje „na nagrody”, ale na zaufanie mieszkańców. Traktuje on to wyróżnienie jako sygnał, że jego sposób rozmawiania o sprawach miasta jest czytelny, uczciwy i potrzebny. Co więcej, odbiera je nie jako podsumowanie dotychczasowych działań, ale jako zobowiązanie na przyszłość, ponieważ komunikacja jest procesem, który należy utrzymać.
Dziś radny nie może być tylko „na sali obrad”, jest w telefonach mieszkańców na wyciągnięcie klawiszy, w ich codziennych informacjach, emocjach i pytaniach o miasto. To oznacza, że komunikacja staje się realnym narzędziem sprawowania mandatu, a nie tylko dodatkiem do niego. Jeśli nie potrafimy rozumieć i wyjaśniać rzeczywistości w przestrzeni cyfrowej, to przestajemy być realnymi reprezentantami ludzi.
- komentuje wiceprzewodniczący Rady Miasta Gdyni.
Trzy filary skutecznej komunikacji
Jaku Ubych definiuje dobrą komunikację za pomocą trzech kluczowych elementów: prawdy, regularności i dostępności. Według niego, bez tych fundamentów żadna komunikacja nie zadziała. Mieszkańcy nie tylko chcą wiedzieć, co się dzieje, ale przede wszystkim chcą czuć się traktowani poważnie i mieć pewność, że radny nie zniknie po wyborach.
Dla radnego dobra komunikacja to nie „sztuka ładnych postów”, ale codzienne budowanie relacji opartej na zaufaniu i interakcji.
Staram się być tam, gdzie toczy się realna rozmowa, a nie tylko w oficjalnych kanałach. Jestem przede wszystkim w przestrzeni, w której mieszkańcy naprawdę żyją informacyjnie. Social media pozwalają nie tylko przekazywać komunikaty, ale też słuchać, reagować i tłumaczyć sprawy „na żywo”. To dziś najszybsza i najbardziej bezpośrednia forma kontaktu radnego z mieszkańcami.
Ubych ma też trzy najważniejsze rady dla radnych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z internetem:
- Mówić własnym głosem: Ludzie szybko wyczuwają sztuczność i „język z agencji PR”.
- Zachować regularność: Internet, tak jak miasto, nie działa od święta, tylko każdego dnia.
- Zawsze odpowiadać człowiekowi, nie awatarowi: Szacunek działa nawet w cyfrowym świecie, a szczerość i przekonanie do przekazywanych treści są kluczowe, ponieważ odpowiedzi widzą tysiące osób.
Radny kwestionuje również przekonanie, że dobra komunikacja wymaga dużych budżetów czy sztabu PR. W rzeczywistości to brak pomysłu i brak autentyczności są najdroższe w komunikacji. Najlepsze treści często powstają w biegu, z realnych sytuacji. Mieszkańcy oczekują prawdy, interakcji i języka, który nie jest marketingowym zabiegiem reklamowym.
Słuchanie jest ważniejsze niż racja
Największym sukcesem komunikacyjnym jest dla radnego z Gdyni zbudowane zaufanie. Ludzie wiedzą, że mogą do niego napisać i że faktycznie otrzymają odpowiedź. (Naszej dziennikarce odpisał w niecałą minutę!) Największą lekcją, jaką odebrał, było zrozumienie, że mieszkańcy nie zawsze oczekują racji, ale często chcą po prostu zostać usłyszani.
Bardzo często mieszkańcy piszą właśnie w mediach społecznościowych, bo to dla nich najszybsza i najbardziej naturalna forma kontaktu. Traktuję to zawsze jako sygnał, że gdzieś jest problem, który wymaga reakcji. Jednocześnie pomagam przejść drogę formalną, bo emocja to jedno, a rozwiązanie systemowe - drugie.
Radny widzi również niebezpieczeństwa w przenoszeniu debaty do internetu, związane z potęgowaniem emocji i skracaniem dystansu między impulsem a reakcją. Jednak ucieczka z tej przestrzeni nie jest rozwiązaniem; trzeba być w niej mądrze obecnym, pamiętając, że kultura rozmowy bierze się z przykładu i szacunku do rozmówcy. Uciekanie z internetu to wycofanie się z odpowiedzialności za rozmowę.