Przygotowania do wspinaczki trwały niemal rok. –Polegały głównie na oswojeniu się z zimnem. Zimą, podczas mojego pobytu w Suwałkach wraz z kolegą Tomkiem wchodziliśmy do jeziora. Gdy byłem w Gdańsku, to do morza. Latem i wiosną główną rolę grało z kolei przygotowanie fizyczne - mówi gdańszczanin, Mateusz Skrodzki.
Dwaj mężczyźni wspięli się na Śnieżkę na początku grudnia. W dniu wspinaczki temperatura odczuwalna spadła do minus 23 stopni. Wejście na szczyt musiało być dynamiczne, żeby nie wychłodzić organizmu i trwało zaledwie 1 godzinę i 20 minut.
Wspinaczka miała też szczytny cel – zebrane od uczestników pieniądze zostały przekazane fundacji Macieja Szyszki. Środki będą przeznaczone na leczenie chorego Teosia.