Od kilku dni było wiadomo, że od Włocławka korytem Wisły idą spiętrzone wody, co ma związek z roztopami i deszczami w głębi kraju. Gdańskie Świbno leży nad samą Wisłą, stąd do Głowy - miejsca, gdzie rzeka uchodzi do Bałtyku - jest jakieś dwa kilometry.
Woda rzeczywiście wyszła z koryta, co w ostatnich dwóch-trzech latach się nie zdarzało - podaje portal gdańsk.pl.
Polecany artykuł:
Sytuacji na Wiśle nie obawia się Joanna Pińska, dyrektorka Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Jest stabilnie, ledwie przekroczone zostały stany ostrzegawcze, a do stanu alarmowego sporo brakuje.
Wszystko zresztą jest policzalne, punkt odniesienia stanowi poziom morza, który wynosi nieco ponad 500.
- Od tego liczymy stan Wisły - wyjaśnia Joanna Pińska. - 600 oznacza, że poziom wody w rzece jest o jeden metr ponad poziomem morza.
Na Wiśle, w rejonie Gdańska są trzy punkty pomiarowe:
- Przegalina: ze stanem ostrzegawczym od 650 i stanem alarmowym od 700
- Świbno: ze stanem ostrzegawczym od 600 i stanem alarmowym od 680
- Głowa: ze stanem ostrzegawczym od 730 i stanem alarmowym od 810
W piątek, 9 lutego, stan wody w Wiśle wynosił w Przegalinie 663, w Świbnie 617, na Głowie 738.
Deszcze i roztopy sprawiły, że wszystkie zbiorniki retencyjne przy przepompowniach na Raduni są pełne. Jednocześnie stan wody w Raduni i w Kanale Raduni jest już wysoki.
- Miejscami na Raduni zalało międzywale, ale sytuacja póki co jest stabilna - mówi Joanna Pińska. - Niestety, zapowiadane są obfite opady deszczu. Monitorujemy sytuację na bieżąco i zobaczymy, co z tego wyniknie.
W przeszłości Jerzy Petryczko widział w Świbnie już nie takie rzeczy, jak teraz. W 2001 roku wody było tyle, że zakryła nawet szlaban, który stoi na dojeździe do przeprawy promowej. W tym samym czasie w innej części Gdańska, w Świętym Wojciechu, woda przerwała wał przeciwpowodziowy na Kanale Raduni. Teraz brakuje metra.
Świbno ma przestrzenie, które są w stanie bezpiecznie przyjąć wielkie masy wody - to rozległe łąki na międzywalu. Wały są potężne i bardzo mocne, sięgają aż do ulic. Podobnie jest po drugiej stronie rzeki, w Mikoszewie.