Ruszył proces przeciwko 24-latkowi, który wjechał autem w grupę osób
W czasie poniedziałkowej rozprawy prokurator Andrzej Jeliński odczytał akt oskarżenia. Prokuratura Rejonowa w Kartuzach zarzuciła Dawidowi T. umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa i przepisów ruchu drogowego. Uznała, że nie zachował on ostrożności i uderzył w idących prawą stroną pieszych. Sprawca zbiegł z miejsca wypadku, nie udzielając im pomocy. Śmierć poniosła jedna osoba, a dwie doznały obrażeń ciała.
Aktem oskarżenia objęto również pasażera – Macieja M. Prokurator zarzucił mu nieudzielenie pomocy rannym.
W sądzie stawili się oskarżeni Dawid T. i Maciej M. Obaj odpowiadają z wolnej stopy. Na rozprawie obecni byli także matka zmarłej dziewczyny, poszkodowani i świadkowie.
Oskarżony Dawid T. przyznał się do winy. Złożył wyjaśnienia i przeprosił rodzinę zmarłej 19-latki oraz pokrzywdzonych. Mówił, że jest mu wstyd. Tłumaczył, że na początku myślał, że wjechał w zwierzynę. Nie słyszał krzyku ani wołania o pomoc. Powiedział, że wracał wówczas z dyskoteki, było ciemno, a prędkość miał dostosowaną do warunków panujących na drodze. Podkreślił, że w trakcie wypadku był trzeźwy.
Polecany artykuł:
"Mówiłem Dawidowi, żeby się zatrzymał, ale tego nie zrobił”
Sędzia Katarzyna Macińska odczytała jego wyjaśnienia złożone w trakcie postępowania przygotowawczego. Mężczyzna mówił wówczas "że do północy wypił jednego drinka na pół z kolegą".
"Wypiłem dwa łyki, wsiadając do samochodu czułem się trzeźwy" – zaznaczył.
Dodał, że nie widział pieszych na drodze. "Nie mieli żadnych odblasków, założonych kamizelek, włączonych telefonów". Podkreślał, że był w szoku, dlatego się nie zatrzymał. Mówił też, że Maciej M. miał go uspokajać i powiedzieć mu, że nic się nie stało i ma jechać dalej.
W trakcie rozprawy pasażer Maciej M. nie przyznał się do popełnienia zarzuconego mu przestępstwa. Wyjaśnił, że w czasie zdarzenia był nietrzeźwy, zmęczony i miał zamknięte oczy.
"Poszedłem spać. Usłyszałem huk". 21-latek miał zapytać się Dawida T., co się stało. Kierujący miał mu powiedzieć, że uderzyli w sarnę.
"Mówiłem Dawidowi, żeby się zatrzymał, ale tego nie zrobił” – powiedział. Dodał, że niewiele pamięta z tamtej nocy.
Zeznawali też m.in. matka zmarłej kobiety i świadkowie.
Pokrzywdzony Tomasz B., który jednocześnie jest oskarżycielem posiłkowym, zeznał przed sądem, że w czasie wypadku on i jego znajomi stali na poboczu drogi.
"Impreza zakończyła się około czwartej. Ochrona wszystkich wypraszała. Wyszliśmy na dwór poczekać na kierowcę. (…) Kierowca powiedział, że będzie dopiero za godzinę i stwierdziliśmy, że pójdziemy do domu pieszo. Wyciągnąłem telefon i szukałem dla nas wszystkich taksówki. Nie pamiętam, czy zdążyłem zadzwonić" – mówił.
Przekonywał, że kiedy samochód w nich wjechał, stał na poboczu. Tłumaczył, że do dzisiaj odczuwa skutki wypadku. Ma problemy zdrowotne i ze snem.
Kolejni uczestnicy zdarzenia także zeznawali przed sądem, że w momencie wypadku stali na poboczu.
Filip M. – partner 19-latki, która zginęła na miejscu – powiedział, że w czasie zdarzenia szedł poboczem ze znajomymi, z którymi bawił się w klubie.
"Szliśmy dwójkami, gęsiego, w stronę Szymbarku. Przed uderzeniem szliśmy prawą stroną drogi, poboczem. Szedłem z Darią za rękę. Samochód uderzył w nią i ją wyrwał" – powiedział.
Kolejny termin rozprawy wyznaczono na 24 kwietnia.
Co się wydarzyło w Szymbarku?
Do wypadku doszło 18 kwietnia 2022 r. w Szymbarku (woj. pomorskie), trzysta metrów od dyskoteki Kotwica. W idącą prawą stroną drogi grupę młodych ludzi, którzy około godziny 4.00 wyszli z dyskoteki, wjechał jadący w tym samym kierunku samochód marki VW Golf. Kierował nim 21-letni wówczas mężczyzna, który, nie zatrzymując się, uciekł z miejsca wypadku.
W wyniku odniesionych ran zmarła 19-latka, a dwie inne osoby doznały obrażeń ciała na czas powyżej tygodnia.
W samochodzie siedział również 21-letni obecnie pasażer. Zarówno on, jak i kierowca bawili się wcześniej w tej samej dyskotece co poszkodowani.
Wypadek w Pomorskiem. Samochód zderzył się z pociągiem