Siedmioro świadków w sądzie
Podczas 19. rozprawy sąd przesłuchał załogę karetki medycznej ratującej życie prezydenta Gdańska: lekarkę, trzech ratowników medycznych i sanitariusza-kierowcę.
Przed sądem wystąpił też 68-letni Zbigniew K., który siedział z oskarżonym w jednej celi w więzieniu na gdańskiej Przeróbce. Jako świadek zeznawał też mężczyzna, który obecnie odsiaduje karę pozbawienia wolności i miał znać Stefana W.
To był normalny, spokojny człowiek. Często grałem z nim w szachy. Codzienne chodził do lekarza, aby brać tabletki na ciśnienie. Nigdy nie mówił, że leczył się psychiatrycznie. Nie słyszałem, żeby mówił kiedykolwiek o polityce. Byłem zdziwiony, że on się czegoś takiego dopuścił, bo to jest przecież bezsens
- mówił Zbigniew K.
Odrzucane wnioski o wyjście na wolność
Były kolega z zakładu karnego opowiadał też, że oskarżony skarżył się na prokuraturę i sąd za skazanie go na 5,5 roku więzienia za napady z bronią w ręku na placówki bankowe. Stefan W. twierdził, że wyrok był za surowy, bo podczas przestępstwa używał tylko wiatrówki ze śrutem.
Przyszły morderca prezydenta Gdańska podczas pobytu w więzieniu czterokrotnie, bez powodzenia, starał się o warunkowe przedterminowe zwolnienie.
- Kiedy ostatni raz stawał przed komisją, to był pewien, że wyjdzie pół roku wcześniej, ale jego wniosek odrzucono. Czuł się zawiedziony. Było widać, że narasta w nim frustracja i rozgoryczenie. Coś w nim pękło. Nie opowiadał o swoich planach na przejściach. Mówił tylko, że ma “4 tysiące złotych na wyjście i to mu starczy na początek, ale pamiętajcie: jeszcze o mnie jeszcze usłyszycie”. Nie zwracaliśmy jednak uwagi na te słowa, bo niejeden w tym miejscu twierdzi, że siedzi za niewinność - zeznał Zbigniew K.
W zachowaniu Stefana W. świadek nie zauważył niczego dziwnego. - Nie wyróżniał się niczym szczególnym spośród innych. Może tylko to, że był bardziej odludek. Niechętnie chodził na spacery. Często siedział na łóżku w pozycji tureckiej, to był taki jego znak rozpoznawczy - dodał.
Skandaliczne zachowanie oskarżonego
W czasie zeznań Zbigniewa K. zabójca prezydenta Gdańska kilkakrotnie głośno się śmiał. Przewodnicząca składu sędziowskiego Aleksandra Kaczmarek zwróciła mu uwagę, że takie zachowanie przeszkadza w prowadzeniu rozprawy. Oskarżony zbył jednak to upomnienie i nadal z rozbawieniem reagował na słowa, które wypowiadał przed sądem dawny kolega z więziennej celi.
Biegli psychiatrzy i koniec procesu
Na zakończenie sędzia Aleksandra Kaczmarek poinformowała, że podczas rozpraw 14 i 15 grudnia zaplanowane są wystąpienia trzech zespołów biegłych psychiatrów, które wydawały w trakcie śledztwa opinie o stanie zdrowia psychicznego Stefana W. To zakończy zbieranie materiału dowodowego przez sąd.
- Wstępnie, mowy końcowe odbędą się w styczniu - zapowiedziała przewodnicząca składu sędziowskiego.
Po mowach końcowych sąd wyznaczy już tylko datę ogłoszenia wyroku. Przed dwoma grudniowymi terminami odbędą się jeszcze dwie rozprawy: 17 i 29 listopada, na których przesłuchiwani będą ostatni świadkowie.