Arka Gdynia powalczy o komplet punktów przy Olimpijskiej
Trener piłkarzy Arki jest zdania, że ich najbliższy rywal Radomiak, który na inaugurację ekstraklasy pokonał u siebie 5:1 Pogoń Szczecin, ma bardzo dużą siłę ognia. – Ten wynik robi wrażenie, ale każdy mecz jest inny - stwierdził przed piątkowym spotkaniem w Gdyni Dawid Szwarga.
Po inauguracyjnej kolejce ekstraklasy obie drużyny są w różnych nastrojach. Radomiak rozbił na własnym stadionie 5:1 czwartą w poprzednim sezonie Pogoń Szczecin, natomiast beniaminek Arka, po słabej grze, przegrała w Lublinie z Motorem 0:1.
- Uważam, że w każdym elemencie stać nas było na więcej. Mieliśmy dobre momenty w pierwszej połowie, natomiast słabiej wyglądało to po przerwie. Nie potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, za mało było dośrodkowań i strzałów. Trzeba też docenić intensywność Motoru i jego pressing, ale nie był to pressing, z którego nie można było wyjść. Brakowało spokoju, opanowania i redukcji emocji. Wierzę, że te elementy poprawimy już w najbliższej kolejce - powiedział w środę na konferencji prasowej w Gdyni Szwarga.
W drugiej serii spotkań w piątek o godz. 20.30 gdynianie podejmą Radomiaka Radom. Żółto-niebiescy przeprowadzili w środę trening, podczas którego przygotowywali się pod kątem piątkowego spotkania.
- Plan można mieć, ale trzeba go wdrożyć i zrealizować. W pierwszej kolejności stawiamy na to, jak my chcemy grać, a piłkarzom przekazujemy konkretne informacje o rywalu, np. gdzie będzie bronił, jakie przestrzenie mamy atakować i wypełniać – zdradził.
35-letni szkoleniowiec przyznał, że ich najbliższy rywal ma z przodu dużą siłę ognia, o czym świadczy fakt, że strzelił Pogoni pięć goli.Gospodarze spodziewają się, że piątkowy mecz obejrzy niemalże komplet 15 tys. kibiców.
Po niedzielnym meczu ekstraklasy w Zabrzu Górnika z Lechią Gdańsk (2:1) trener Lechii nie krył po meczu, że jest zawiedziony. Jego zdaniem w dużej mierze o wyniku spotkania zadecydowała podstawa bramkarza rywali w drugiej połowie.
- W okresie przygotowawczym nie mieliśmy silnych sparingpartnerów. To był błąd – przyznał John Carver. Dodał, że jego zespół wróci na właściwe tory
Trener piłkarzy Lechii nie ukrywa, że celem drużyny jest zajęcie wyższego miejsca niż w poprzednim sezonie ekstraklasy. – Sporo pracowaliśmy nad defensywą, bo traciliśmy za wiele bramek - stwierdził John Carver. Do nowych rozgrywek gdańszczanie przystąpią z pięcioma minusowymi punktami.
Dla Lechii najważniejszą informacją było to, że kontrakt, w dodatku do 30 czerwca 2028 roku, przedłużył Carver, bo to właśnie angielski szkoleniowiec był głównym architektem utrzymania drużyny w ekstraklasie.
60-letni trener przejął gdańszczan 30 listopada w tragicznej sytuacji. Zespół miał na koncie zaledwie 11 punktów i plasował się na przedostatnim 17. miejscu w tabeli, w dodatku nie odniósł zwycięstwa w dziewięciu kolejnych spotkaniach.
Pod jego wodzą drużyna stała się groźna dla najlepszych – na wiosnę pokonała u siebie 1:0 zarówno mistrza Polski Lecha Poznań, jak i Jagiellonię Białystok, która stanęła na najniższym stopniu podium.
Ostatecznie zajęła bezpieczne 14. miejsce z przewagą sześciu punktów nad najwyżej w tabeli zdegradowaną ekipą, czyli Stalą Mielec. Pod wodzą Carvera biało-zieloni wywalczyli 26 „oczek”.
- Przed nowym sezonem zawsze jest optymizm i nadzieja. Powtarzam, że najważniejsze jest to, aby klub i zespół się rozwijały, żeby za rozwojem szły punkty i wyższe miejsce w tabeli. Chcę widzieć Lechię lepszą niż miałem dotychczas oraz w lepszym miejscu w porównaniu do poprzedniego sezonu. Powinno nam w tym pomóc dobre przygotowanie, bo pod względem fizycznym drużyna jest na wyższym poziomie niż rok temu – powiedział w piątek na konferencji prasowej w Gdańsku Carver.
Lechia zmierzy się z Lechem Poznań w sobotę 26 lipca o 20:15 w Polsat Plus Arenie Gdańsk.
