koszykówka

i

Autor: Pixabay

Trójmiasto jest żółto-czarne! Trefl Sopot pokonał Suzuki Arkę Gdynia

2022-11-07 11:33

Kilka zwrotów akcji, trochę wzruszeń i emocje do ostatnich sekund. W sobotę Trefl Sopot pokonał Suzuki Arkę Gdynia 82:75 w 7. kolejce Energa Basket Ligi. 40. derby Trójmiasta należały do Jamesa Florence'a i Garretta Nevelsa, których gra zrobiła na kibicach niemałe wrażenie. - To co robili pod koszem było niesamowite - mówili zgromadzeni w gdyńskiej Arenie mieszkańcy Gdyni i Sopotu.

Prestiżowy pojedynek świetnie rozpoczęli sopocianie, a konkretnie duet Wes – Michał. Pięć oczek centra oraz cztery kapitana dały prowadzenie gościom 9:0. Swoje konta punktowe w ekipie żółto-czarnych otworzyli Rolo i Glynn. Amerykański rozgrywający potrafił zarówno trafić z dystansu, jak i odważnie spenetrować pod kosz i skutecznie zakończyć akcję. Premierowa kwarta zakończyła się wynikiem 13:21 na korzyść gości.

W drugiej kwarcie gdynianie wzięli się za odrabianie start. I zrobili to koncertowo, mimo, że Dawid Podsiadło tego dnia śpiewał w sąsiedniej Ergo Arenie. Suzuki Arka, niesiona dopingiem kibiców, z nawiązką odrobiła straty. Gospodarze zeszli na przerwę z zaliczką pięciu punktów - 42:37.

W trzeciej kwarcie ponownie do głosu doszli zawodnicy Trefla. Stery przejął ten, na którego mocno liczyli kibice z Sopotu, czyli Garrett Nevels. Gdyńska defensywa nie potrafiła znaleźć sposobu na sopockiego obrońcę, a ten w końcu dał żółto-czarnym upragniony powrót na prowadzenie. 10 minut przed końcem było 58:56 dla Trefla.

Start czwartej kwarty to kolejne punkty Garretta. Arka nie odpuszczała jednak i w Polsat Plus Arenie oglądaliśmy bardzo zacięte zmagania. Za przykładem Nevelsa poszli jego koledzy, a w szczególności Jarosław Zyskowski. Skrzydłowy trzy razy z rzędu przymierzał zza linii 6.75 metra i wszystkie te próby kończyły się sukcesem. Jeszcze na 180 sekund przed końcem zespoły dzieliły zaledwie trzy oczka, ale tu nie bez znaczenia okazała się kontuzja Jamesa Florence'a. W końcówce na boisku zabrakło jego i Trey'a Wade'a, co na pewno wykorzystali goście.

40. derby Trójmiasta, oprócz zaciętej gry, były także okazją do wspomnień. Sobotnie spotkanie zostało rozegrane w cieniu uhonorowania i pożegnania Filipa Dylewicza, który zakończył karierę. Przypomnijmy - Dylewicz w latach 1996-2022 zawodowo rozegrał prawie 700 meczów w PLK. Był 7-krotnym mistrzem Polski; grał m.in. w barwach zespołów z Gdyni i Sopotu.  

- To legenda koszykówki! Cieszę się, że miałem okazję mu podziękować za wszystkie emocje, których nam dostarczał - mówił jeden z kibiców.