W budżecie miasta można by dokonać korekt dotyczących zmniejszania wydatków na promocję, wydarzenia kulturalne czy inwestycje, które pozostają na papierze, a w zamian za to pozostawić ważne i potrzebne dla mieszkańców Gdyni połączenia komunikacji miejskiej
- tłumaczy Paweł Stolarczyk, przewodniczący klubu radnych PiS w Radzie Miasta Gdyni.
Mieszkańcy przede wszystkim Chyloni, Witomina czy Demptowa tracą, tak jak na przykład w Demptowie, wszelkie połączenia komunikacyjne z centrum miasta, albo, w przypadku dwóch pozostałych, połączenia ze szpitalem w Redłowie
- dodaje Paweł Stolarczyk.
A co mieszkańcy myślą o nadchodzących zmianach?
Nie ma pieniędzy to i nie ma autobusów. Nie ma się co dziwić. A ceny biletów wzrastają. Także chyba mniej będziemy jeździć po prostu
- mówi spotkany przez nas na przystanku mężczyzna.
Co mogę sądzić, oczywiście, że jest to złe. Natomiast przeglądałem jakie to są linie, które pójdą do likwidacji i nie jestem przekonany czy ktoś robił analizę potoków podróżnych na tych liniach, bo wydaje mi się, że dużo osób nimi podróżuje, tak z moich informacji wynikało
- podkreśla młody chłopak, również stojący na przystanku.
Szkoda, bo wydaje mi się, że coraz więcej ludzi jeździ autobusami. A w tym przypadku, jeżeli odcinamy jakieś linie, to chyba działamy w drugą stronę
- zauważa kobieta wysiadająca z autobusu.
Przypomnijmy, od poniedziałku 30 stycznia z rozkładu jazdy zniknie w Gdyni aż 11 linii. Kilka tras zostanie skróconych. Z kolei na pozostałych liniach będzie mniej kursów.