- My jako związki się na to nie zgodziliśmy, dlatego odrzuciliśmy ofertę miasta - mówi Aleksandra Suska, przewodnicząca związków zawodowych Solidarność 80'. - Obecnie złożyliśmy wniosek do pracodawców o wejście w spór zbiorowy. Jeżeli się nie powiodą żadne mediacje, wtedy my jako kierowcy mamy prawo do strajku ostrzegawczego, dwugodzinnego. Tak jak miasto się tłumaczy, że im wzrosły opłaty za prąd, za gaz. Ale nam też. Już niedługo dojedzie do tego, że będziemy zarabiać tyle co najniższa krajowa - dodaje Suska.
Tymczasem zdaniem wiceprezydent Katarzyny Gruszeckiej-Spychały, w obecnej sytuacji budżetowej, nie ma szans na to, by spełnić postulaty związkowców.
- Nic nie jest tutaj uzależnione od dobrej czy złej woli władz miasta. Wszystko zależy od tego, czemu podoła budżet tragicznie okaleczony m.in. Polskim Ładem oraz kryzysem energetycznym i szalejącą inflacją. Niezależnie od tego, jak bardzo chciałabym poprawić pracowniczy los kierowców, nie będziemy w stanie tego zrobić bo miasta zwyczajnie na to nie stać - zaznacza wiceprezydent.
Ze względu na niskie zarobki, coraz więcej kierowców rezygnuje z pracy w komunikacji miejskiej. Od początku roku z pracy odeszło przeszło około 60 osób.
