Pomorskie. Siedem lat więzienia dla 65-latki za śmiertelne potrącenie dziecka
Sąd Rejonowy w Wejherowie skazał 65-letnią Annę Sz. na siedem lat więzienia, jednak wyrok nie jest prawomocny. Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w grudniu 2022 roku na ul. Wejherowskiej w Redzie. Kierująca samochodem opel mokka ominęła stojące na prawym pasie pojazdy, nie zachowała szczególnej ostrożności i uderzyła w chłopca przechodzącego przez oznakowane przejście dla pieszych. Filip kilkanaście dni po wypadku zmarł po rozległych obrażeniach m.in. czaszki. Jak ustalili śledczy, w chwili wypadku kobieta była pod wpływem leków działających podobnie do alkoholu.
Prokuratura zarzuciła 65-latce niemyślne spowodowanie wypadku drogowego poprzez umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym oraz prowadzenie pojazdu pod wpływem środków działających podobnie do alkoholu. We krwi oskarżonej wkrótce po wypadku wykryto bowiem duże stężenia m.in. estazolamu i tramadolu.
Przed sądem kobieta przyznała się do spowodowania wypadku, ale nie przyznała się do spowodowania go pod wpływem środków działających podobnie do alkoholu. Sąd uznał winę oskarżonej i skazał ją na siedem lat pozbawienia wolności. Dodatkowo skazał kobietę na dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Musi też zapłacić po 50 tys. zł zadośćuczynienia rodzicom chłopca. Została też obciążona kosztami postępowania sądowego.

Sędzia Piotr Rogoziński w uzasadnieniu stwierdził, że okoliczności wypadku nie budzą żadnych wątpliwości.
Oskarżona po prostu na to przejście z rozpędem wjechała - powiedział sędzia. Jak podkreślił sąd, uznał, że oskarżona znajdowała się pod wypływem środków działających podobnie do alkoholu. Sąd podkreślił też, że na ulotkach leków, które wykryto u Anny Sz. były informacje, że po nich nie należy prowadzić samochodu. Jak ocenił sędzia, oskarżona zdawała sobie sprawę, że może być pod wpływem środków i to już jest wystarczające. Rozważając okoliczności wypadku sąd stwierdził, że można mówić o lekkomyślności czy niedbalstwie, ale na pewno nie o zamiarze umyślnym.
Jeżeli chodzi o samo naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, sąd uznał je za szczególnie rażące i szczególnie naganne - powiedział sędzia Rogoziński.
Podkreślił, że trudno wyobrazić sobie bardziej rażące naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Sąd uznał, że społeczna szkodliwość czynu jest bardzo znaczna. Zdaniem sądu wszystkie przesłanki odpowiedzialności karnej oskarżonej zostały spełnione. Matka chłopca powiedziała po wyroku, że po wypadku syna było jej bardzo potrzebne, aby oskarżona wysłała do niej chociaż anonimowe przeprosiny. Ale tak się nie stało - zaznaczyła. Adwokat oskarżonej Tomasz Tuturusz powiedział, że ewentualna apelacja zależy od decyzji Anny Sz. Wtorkowy wyrok jest nieprawomocny.