Nie żyje ratownik medyczny. Został zaatakowany nożem podczas interwencji
Po sobotniej tragedii w Siedlcach o podjęcie natychmiastowych działań w celu przeciwdziałania agresji wobec ratowników medycznych zwrócił się do resortów zdrowia i sprawiedliwości Ogólnopolski Związek Zawodowy Ratowników Medycznych (OZZRM), który zaproponował zaostrzenie kar za napaść na ratowników medycznych, wprowadzenie skutecznych mechanizmów ochrony prawnej personelu medycznego, wprowadzenie monitoringu wizyjnego podczas interwencji w postaci kamer nasobnych personelu ZRM oraz zwiększenie nakładów na edukację i kampanie społeczne promujące szacunek dla ratowników medycznych.
Przypomnijmy, według ustaleń śledczych w sobotę w jednym z mieszkań przy ul. Sobieskiego w Siedlcach (woj. mazowieckie) miała miejsce impreza, w której uczestniczyło sześć osób, w tym 59–letni mieszkaniec Siedlec Adam Cz. Mężczyzna źle się poczuł i wezwał pogotowie, a po przyjeździe zaatakował jednego z ratowników. 64-letni ratownik został ugodzony nożem w klatkę piersiową i po przewiezieniu do szpitala zmarł. Drugi z ratowników został zraniony w nadgarstek.
Sprawca, który miał ponad 2 promile alkoholu został przewieziony do szpitala z obrażeniami głowy, jego przesłuchanie nie było w niedzielę możliwe.
Do kolejnej niebezpiecznej sytuacji z udziałem ratownika medycznego doszło raptem dwa dni później, poniedziałek (28 stycznia). Zespół ratownictwa medycznego przyjechał razem z policją do mężczyzny pod wpływem alkoholu i przetransportował go na SOR. Mężczyzna, po przebudzeniu, chciał wydostać się z ambulansu i zaatakował ratownika - przekazał Piotr Owczarski z "Meditransu" w Warszawie.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz resort zdrowia wydały wspólne oświadczenie, w którym zadeklarowały "podjęcie stanowczych działań w celu zwiększenia ochrony służb medycznych oraz zapewnienia skuteczności ścigania przestępstw przeciwko ratownikom".
Polecany artykuł:
Ratownicy medyczni na Pomorzu prawie codziennie doświadczają agresji i przemocy
Bardzo duża część tych zachować kończy się różnego rodzaju napaściami fizycznymi. Od popychania, szturchania, uderzenia w karetkę po bezpośrednie napady na ratowników i okaleczanie ich czy, jak to miało miejsce w w przypadku kolegi z Siedlec, prowadzi do zabójstwa - powiedział w rozmowie z naszą reporterką Łukasz Wrycz-Rekowski z Miejskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gdyni.
Do takich zdarzeń dochodzi bardzo często. Przykładem jest też ratownik medyczny z Gdańska, zaatakowany przez pacjenta.
Dwie osoby pod wpływem alkoholu napadły nas podczas udzielania pomocy. Ja straciłem przytomność, byłem mocno potłuczony, leżałem w szpitalu ze wstrząśnieniem mózgu. Cały czas jestem w trakcie leczenia stresu pourazowego. To były ułamki sekund gdzie leżałem na podłodze i byłem kopany po głowie.
- mówi Artur Stefan, ratownik medyczny i dyspozytor medyczny w Gdańsku.
Jak dodał ratownik z Gdańska, co 2-3 wyjazdy zdarzają się takie sytuacje. "Nie wiem dlaczego, ale ludzie coraz mniej nas szanują. Nie wiemy z czego to wynika. Pacjenci i ich rodziny potrafią reagować bardzo agresywnie".
Ratownicy medyczni postulują o zaostrzenie kar za napaść na medyków, wyposażenie ratowników w kamery nasobne czy prowadzenie szkoleń z radzenia sobie z agresją pacjentów.