25 czerwca - Dzień Marynarza
Dzień Marynarza, obchodzony corocznie 25 czerwca, to święto ustanowione przez Międzynarodową Organizację Morską (IMO) w czerwcu 2010 roku podczas Konferencji Dyplomatycznej w Manili.
Po raz pierwszy świętowano go 25 czerwca 2011 roku. Celem tego dnia jest uhonorowanie nieocenionego wkładu marynarzy, w tym rybaków, w międzynarodowy handel i globalną gospodarkę, który często odbywa się kosztem ich życia osobistego i rodzinnego.
"Praca marynarza zaczyna się po wyjściu z domu"
- Jakie predyspozycje trzeba mieć, żeby być marynarzem? - pytam pana Jarosława na wstępie i zaznaczam, że nie chodzi mi o doświadczenie zawodowe, tylko o przyrodzone cechy.
No trzeba to lubić. Między innymi podróżowanie, bo tak naprawdę zajęcie marynarza to zaczyna się już w momencie, kiedy się opuszcza dom. Bo przede wszystkim trzeba szczęśliwie dolecieć do jakiegoś miejsca na świecie, często bardzo odległego, w którym znajduje się statek. Dziś polscy marynarze pracują w dużej mierze za granicą, więc zanim wejdą na pokład, czeka ich często bardzo długa podróż na statek
- wyjawia były marynarz.
Marynarz musi mieć porządek w głowie i... w rodzinie
Wśród predyspozycji trzeba na pewno wymienić mocną głowę. Na takich kontraktach pracuje się codziennie - nie ma czegoś takiego, jak wolne weekendy. Każdy dzień wygląda dokładnie tak samo i każdy dzień spędza się na statku, więc to nie jest dla każdego. Wszystkie dni zawarte w kontrakcie, jeżeli się wyjeżdża, trzeba przepracować. Nie ma tak, że jest niedziela i leżą sobie marynarze do góry brzuchem. Po prostu nie ma tam niedzieli. Tak naprawdę to nie dzielimy na morzu dni na poniedziałek, wtorek i tak dalej. Liczymy to dla siebie tylko, ale tak naprawdę każdy dzień jest taki sam i obowiązki danego dnia są takie same. Wiadomo - zmiany po 12 godzin
- wyjaśnia pan Jarosław.
Były marynarz dodaje, że ważne jest również to, żeby przed wyjazdem uporządkować swoje życie rodzinne, bo nie pozałatwiane sprawy i różne nie pokoje potrafią później męczyć na statku.
- Kiedy wyjeżdżasz, musisz mieć wszystko ułożone w rodzinie, żeby móc jechać spokojnie i bezstresowo - opowiada mój rozmówca.
Marynarz: "Zdarzało się, że ktoś wyskakiwał za burtę. Psychikę trzeba mieć mocną"
Pan Jarosław wyjaśnia, że obecnie praca marynarza i tak jest mniej obciążająca psychicznie niż kiedyś.
- Kiedyś wypływało się na długie miesiące. Teraz już tak nie jest. Ja na przykład przez wiele ostatnich lat pływałem 5 tygodni na morzu, 5 tygodni w domu. Są różne różne systemy zmianowe. Praca marynarza już na szczęście nie wygląda tak, że wypływasz i nie poznajesz własnego dziecka, które ci się urodziło przed wyjazdem, a jeszcze gorzej było, jak się okazywało, że w drodze jest następne, a tobie się daty nie zgadzają - żartuje były marynarz.
Pan Jarosław dodaje, że zmieniła się także sytuacja na statkach i obecnie nie jest tak obciążająca psychicznie, choć kiedyś było ciężko.
Na statku teraz uto masz i halę sportową i możesz iść zagrać w piłkę, często jest basen, siłownia, a zdarzają się nawet kina. No można robić dużo rzeczy, jeżeli tylko chcesz. Są książki, a nie ma alkoholu i to jest pozytyw. Bo ludzie wariowali po prostu - szczególnie na tych długich rejsach. Przecież niektórzy wyskakiwali za burtę! Tu znów pojawia się temat mocnej psychiki i uporządkowanego życia rodzinnego. Ja nie byłem tego świadkiem, ale zdarzało się, że w połowie rejsu do kogoś dzwoniła żona, informowała że to już koniec i taki klient wyskakiwał za burtę
- wyjaśnia mój rozmówca.
Życie marynarza - podróżowanie bez zwiedzania
Jako marynarz pan Jarosław pływała na tankowcach, cementowcach i statkach typu offshore. Pracował dla firm z różnych państw i w różnych miejscach na świecie, w tym mi.n na Kanale Panamskim. Wyjawia jednak, że fakt, iż marynarz pływa po świecie, wcale nie oznacza, że zobaczył dużo świata.
- Często to wygląda tak, że przylatuje się w dane miejsce, a następnie helikopter zabiera cię na statek i później już z tego statku nie schodzisz do końca kontraktu, bo nie masz okazji. Można więc nabić sobie kilkadziesiąt państw w teorii, a w praktyce żadnego z nich nie zobaczyć - mówi. - Nie jest więc już też tak, że marynarz ma dziewczynę w każdym porcie, bo... nie schodzi ze statku. Ten stereotyp jest już dawno nieaktualny.
- Zdarzają się też marynarze, którzy na przykład pływają przez wiele lat, a nigdy nie przepływali przez Kanał Panamski. Mi to się udało już w pierwszej podróży. Także tak, oczywiście mógłbym opowiedzieć, że ja byłem tam i w wielu innych miejscach, ale wracając do tego tematu zwiedzania no to ogranicza się to jedynie do tego, że teoretycznie byłem tam - stwierdza.
Dodaje, że on sam liczy tylko te państwa, które odwiedził z żoną za pieniądze zarobione z pracy na morzu. Mówi, że to jedna z fajniejszych korzyści z tej pracy, że można wypłynąć, zarobić, a później wrócić do domu na kilka tygodni i za te pieniądze gdzieś wyjechać na urlop.
Ile zarabia marynarz?
Pan Jarosław stwierdza, że marynarze obiektywnie nie zarabiają jakichś wielkich pieniędzy. Różnica między zarobkami marynarza a typowego pracownika z Polski wynika z tego, że marynarze pracują najczęściej na zagranicznych kontraktach.
No kiedyś marynarz, ale tak naprawdę dawno temu, to kojarzył się z bogactwem. Marynarz to był ktoś. Dzisiaj niekoniecznie. To jeszcze zależy od tego, gdzie kto pływa i gdzie kto jakąś pracę wykonuje. Na pewno wiąże się to z innymi pieniędzmi, ale niekoniecznie z jakimiś nie wiadomo jakimi
- wyjaśnia były marynarz.
Czy marynarz to niebezpieczny zawód? "Zdarzają się przygody"
Przygody to były, ale trudno to nawet nazwać przygodami. Zawsze były związane dużymi sztormami. Pamiętam rejs ze Stanów Zjednoczonych, gdy podczas dużego sztormu padł silnik główny. To była skrajnie niebezpieczna sytuacja. Byliśmy blisko Wysp Azorskich i jakoś tam dopłynęliśmy, ale nie było to wesołe
- opowiada pan Jarosław.
"Statek, gdy straci sterowność, jest bezbronny na morzu"
- To była skrajne niebezpieczna sytuacja dlatego, że statek, dopóki jest sterowny, niezależnie od fali może dać sobie radę. Jeżeli statek traci sterowność tak praktycznie jest bezbronny bezbronny na morzu, a jest to straszliwy żywioł podczas sztormu. Jeżeli bokiem się ustawi do wysokiej fali, wysoką burtą, no to krótko mówiąc statek traci sterowność i kłopot jest pewny - wyjaśnia były marynarz.
Czy warto być marynarzem? "To jedno jest fajne"
Na koniec zapytałem pana Jarosława, czy poleca młodym ludziom wybór właśnie tego zawodu.
Polecam, ale tylko w takim systemie jak teraz jest proponowany zazwyczaj, czyli 5 tygodni pracujesz i 5 tygodni leżysz. Przez 5 tygodni wolnego masz czas, żeby wziąć portfel gruby i sobie gdzieś pojechać, wziąć żonę i pojechać na jakieś wczasy. To jest fajne. Ale tak generalnie to nie jest takie łatwe zajęcie. Opuszczasz w końcu swój dom. Najgorsze, jak dzieci płaczą "tato zostań". To potrafi być bardzo ciężkie. Trzeba się jednak nauczyć, żeby dom zostawić w domu i nie rozmyślać o tym na morzu
- mówi pan Jarosław.
Rezerwat Mewia Łacha. Tu zobaczysz foki żyjące dziko! [GALERIA]
