Przepłynął Wisłę na kajaku dla chorego kolegi z wojska! Finał akcji „Płyniemy dla Sławka” w Gdańsku

2021-03-26 20:14

Po miesiącu podróży, do Gdańska kajakiem dopłynął Szymon Machnowski. To żołnierz z Gdyni, który pod koniec lutego wypłynął w charytatywny rejs. Przepłynął Wisłę dla innego wojskowego - Sławomira Szumickiego, który niedawno przeszedł udar. Pod hasłem "Płyniemy dla Sławka" Szymon Machnowski promował zbiórkę na leczenie kolegi. Rozpoczął pod koniec lutego w Goczałkowicach, zakończył w piątek przy Żurawiu na Motławie.

Sławomir Szumicki to były żołnierz Marynarki Wojennej, który mieszka w Słupsku. Jakiś czas temu przeszedł poważny udar. Spędził kilka miesięcy w szpitalu. Obecnie uzależniony jest od pomocy innych, udar spowodował poważne uszkodzenie jego lewej półkuli mózgu. Uszkodzeniu uległ cały ośrodek mowy, ponadto wystąpił też niedowład połowiczny prawej strony ciała. Musiał spędzić kilka miesięcy w szpitalu.

Żeby wrócić do zdrowia musi brać udział w rehabilitacji. Jego żona, Aleksandra, utworzyła na portalu Zrzutka.pl zbiórkę pieniędzy na turnusy rehabilitacyjne dla męża.

Rozpropagować zbiórkę postanowił jego kolega z wojska - Szymon Machnowski, który ze Sławomirem Szumickim służył w Darłowie i Siemirowicach. Aby zainteresować zbiórką jak najwięcej osób, pod koniec lutego wyruszył kajakiem z Goczałkowic-Zdroju na spływ Wisłą, aż do Gdańska.

Spływ został podzielony na odcinki o długości około 50km każdego dnia, całość powinna zająć 20-25 dni - jest to oczywiście uzależnione od warunków pogodowych oraz tych panujących na rzece. 15.03 Szymon dotarł do Warszawy, czyli spływ osiągnął swój półmetek, 25.03 rozbił się w miejscu gdzie Wisła łączy się z Martwą Wisłą. 26.03 dopłynął do Gdańska, gdzie przy Żurawiu nad Motławą czekała na niego rodzina Szumickich.

- Najważniejsze jest teraz by mąż wrócił do pełnej sprawności. Potrzebne są nam turnusy rehabilitacyjne, lekarstwa oraz zabiegi wspomagające. Chcemy by wrócić do stanu sprzed udaru i mógł cieszyć się życiem jak my wszyscy, bo na razie jest ciężko. Jak usłyszałam o pomyśle Szymona, zamurowało mnie, nie mogłam uwierzyć i poleciały mi łzy. Jak Szymon postawił kajak na Wiśle, to zaczęło to do mnie docierać - mówi Aleksandra Szumicka.

Szymon Machnowski w trakcie miesięcznej podróży musiał zmagać się z mrozem, lodem i wiatrem.

- Sławek to wspaniała, ciepła osoba. Walczy żeby wrócić do normalności. Jest na to szansa! Każda wpłata może mu pomóc. Pokonałem ok. 1000 km. Nie spodziewałem się spotkać się tu Sławka. On mieszka w Słupsku, wiem jak ciężkie dla niego są teraz podróże. Jestem pod wrażeniem, że chciał mnie tu przywitać. Podróż dała się we znaki. Przygotowywałem się do niej fizycznie. Jestem żołnierzem, więc muszę być sprawny. Podróż to była walka z lodem, z mrozem i wiatrem północnym, który dopiero wczoraj ustąpił - mówi Szymon Machnowski.