- Wiadomo, że jeden protest nie powstrzyma armii rosyjskiej. Takie protesty muszą odbywać się na całym świecie. Rosja musi odczuć w różnych sferach, możliwościach, że świat nie akceptuje tego, co oni robią. Oni muszą poczuć się odrzuconymi przez resztę świata. Dlatego też każdy musi tą swoją cegiełkę przeciwko agresji rosyjskiej dołożyć - tłumaczy Łew Zacharczyszyn, były konsul Ukrainy w Gdańsku.
- Nie ma zgody na takie akty agresji. Europa nie życzy sobie łamania prawa międzynarodowego. Stoimy tu, aby pokazać pracownikom konsulatu, że sprzeciwiamy się temu co robi ich państwo. A wiemy, że tam są, bo zasłonki się poruszają, widać cienie - dodaje działaczka ukraińska.
- To co robi Putin, to jest zniszczenie porządku europejskiego w jego obecnym kształcie. No i trzeba się temu przeciwstawić. Ja będę protestował, bo moja żona jest Ukrainką i Ukraina to moja druga ojczyzna - mówi Polak stojący przed konsulatem.
- Sytuacja jest dramatyczna. Bardzo martwię się o swoją rodzinę. Cieszę się, że wszyscy jesteśmy zjednoczeni, wszyscy mamy tu ukraińskie flagi. Jest też dużo plakatów. Ja na swoim napisane mam "Stand with Ukraine" - pokazuje młoda Ukrainka.
- Jestem Rosjaninem, ale moim wrogiem jest Putin, bo Ukraina nigdy nic złego Rosji nie robiła i nawet nie planowała. To co Putin robi teraz, to po prostu przestępstwo - komentuje chłopak, którego zdjęcie przedstawiamy poniżej.
A jeszcze dziś o 20:00 na Placu Solidarności w Gdańsku odbędzie się demonstracja solidarnościowa z Ukrainą . W wydarzeniu na Facebooku wzięcie udziału zadeklarowało kilka tysięcy osób.