Ten klif się obrywa. Coś co osuwa się, można zauważyć i się po prostu do tego miejsca nie zbliżać. A coś co się obrywa, może nam po prostu spaść na głowę i zakończyć nasz żywot. To nie są żarty, tak naprawdę może się zdarzyć
- mówi Kitowski.
Aktywiści zgłosili sprawę do Urzędu Morskiego.
Obiecano nam postawić w tym miejscu tablice ostrzegawcze, żeby nie zbliżać się albo przynajmniej bardzo uważać w okolicach klifu
Polecany artykuł:
- podkreśla prezes Towarzystwa Przyjaciół Orłowa.
Postawienie tablic w tym miejscu to jedyne co mogą zrobić urzędnicy. Teren klifu jest rezerwatem przyrody i właśnie z tego powodu nie mogą być przeprowadzone tu żadne prace związane z ochroną nabrzeża.
Nie możemy tam robić żadnych umocnień, refulacji, zmieniać kształtu linii brzegowej. Jest to żywy, pracujący klif, który został ustanowiony rezerwatem, by oglądać tam tę naturalną walkę morza z lądem
- dodaje Magdalena Kierzkowska, rzecznik Urzędu Morskiego w Gdyni.
Dokładnie pięć lat temu osunęła się część gdyńskiego klifu. Osuwisko miało wówczas długość około 40 metrów.