Najpierw rozstanie, potem walka o dzieci
W środowisku sportowym nazwani byli „żużlowymi Beckhamami”. Partnerka Leona Madsena nie odstępowała go na krok i wydawało się, że są jedną z najbardziej zgodnych par w sportowym świecie. Niepokój fanów zaczęły wzbudzać znikające z ich mediów społecznościowych wspólne zdjęcia. Po czasie wszystko stało się jasne. Para ogłosiła rozstanie. Tuż po nim zaczęły się problemy dotyczące kwestii opieki nad dwójką ich wspólnych dzieci.
Leon Madsen nie przebiera w słowach
Zgodnie z oświadczeniem Madsena, Polka miała 4 maja bezprawnie zabrać je z Danii do Polski. Żużlowiec twierdzi, że od tego czasu nie miał z nimi żadnego kontaktu.
Polecany artykuł:
Dzieci do tej pory mieszkały pod adresem w Danii, a po zakończeniu związku ich mama Magda próbowała na różne sposoby oddzielić mnie od naszych wspólnych dzieci, m.in. grożąc, że zabierze dzieci do Polski, aby tam żyły i fałszywie oskarżyła mnie o stosowanie przemocy wobec niej i dzieci. Dlatego też od lutego w sądzie rodzinnym sprawa jest w toku. Nikomu, ani duńskiej policji, ani sądowi rodzinnemu, ani Magdzie nie udało się skutecznie postawić fałszywych zarzutów
- oświadcza żużlowiec
Partnerka Madsena odniosła się do sprawy
Po szokującym oświadczeniu żużlowca, głos zabrała Magdalena Bradtke – była partnerka sportowca.
Chciałam uchronić siebie i dzieci przed przemocą. Zawsze uważałam, żeby sprawy prywatne zostały sprawami prywatnymi. Natomiast nie mogę pozostać obojętna po przeczytaniu oświadczenia byłego partnera, w którym bezpodstawnie mnie oskarża. Miałam nadzieję, ze nie będę musiała nigdy o tym publicznie mówić dla dobra swojego i przede wszystkim dla dobra dziewczynek
- napisała na swoich mediach społecznościowych Magdalena Bradtke
Kilka godzin później zamieściła w mediach obszerne oświadczenie, w którym odnosi się do każdego aspektu sprawy.
Matka dzieci Leona Madsena poszukiwana przez prokuratora
Jak twierdzi sportowiec, 6 czerwca sąd rodzinny wydał tymczasowy wyrok w sprawie, że w tym przypadku działania Magdy są nielegalne. Uprowadzając nielegalnie dzieci, dopuściła się czynu karalnego i przestępczego, obecnie duńskie władze prowadzą dochodzenie. Jest również poszukiwana przez duńską policję oraz prokuratora w celu wszczęcia postępowania karnego.
Sąd podjął decyzję o czasowym adresie dzieci w moim domu, jednocześnie zawieszając kontakty dzieci z matką. Tymczasem mogę tylko czekać, aż wymierzona zostanie sprawiedliwość i polskie władze zastosują się do Konwencji Haskiej i wydadzą moje dzieci, do czego są zobowiązane na mocy prawa międzynarodowego
- dodał Leon Madsen