Młodzież zgromadziła się o godzinie 11:00 na placu Kaszubskim w Gdyni. Część z nich przyszła sama, "uciekając" z lekcji, inna część - z nauczycielami, którzy popierali protest. Na strajku obecny był także prezydent Gdyni, Wojciech Szczurek. Po przemówieniach uczestnicy zgromadzenia przeszli ulicami Śródmieścia.
- Uważam, że rząd nie robi nic z katastrofą klimatyczną, która zbliża się do nas ogromnymi krokami - mówi trzynastoletni chłopak.
- Wiem, że każda nasza mobilizacja, to jest szansa, żeby wykrzyczeć coś światu, powiedzieć rządzącym, że nadal tu jesteśmy, nadal nas to martwi - dodaje jego koleżanka.
- Tu chodzi o naszą przyszłość! O to jak będziemy żyć za 10, 20 czy 30 lat! Mamy ze sobą transparenty i plakaty, żeby pokazać wagę tego tematu. Rodzice się zgadzają, abyśmy teraz tutaj byli. Wspierają nas - przyznaje grupa uczniów strajkująca na placu Kaszubskim.
- Jako pokolenie 50-latków mam wyrzuty sumienia, że nie zrobiłem czegoś w swoim czasie. To, że tu jesteśmy, to nie jest zamiast lekcji, a w ramach lekcji. Szkoła oczywiście nie miała żadnych obiekcji, żeby nas wypuścić na strajk klimatyczny - mówi jeden z obecnych na proteście nauczycieli.
Podobne, młodzieżowe protesty odbywały się w piątek na całym świecie, w tym również w 17 miastach naszego kraju.