Składam zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Karola Nawrockiego. Pan Jerzy został oszukany, a sprawca musi ponieść konsekwencje. Politycy są od rozwiązywania patologii na rynku mieszkaniowym, a nie tego, żeby się na nich dorabiać
- napisała Magdalena Biejat na platformie X.
Podczas późniejszej konferencji prasowej w Katowicach Biejat wskazała, że to zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa z art. 286 par. 1 kodeksu karnego, który dotyczy oszustwa i przewiduje karę od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Dyskusja i informacje, które z niej wynikły, prowadzą coraz bardziej do jednego wniosku, że Karol Nawrocki niestety wykorzystał nieszczęście pana Jerzego, człowieka, który był osobą starszą, osobą niepełnosprawną, do tego, żeby uwłaszczyć się na jego mieszkaniu
– powiedziała Biejat.
Zaznaczyła, że wskazują na to informacje udostępniane zarówno przez media, jak i sztab oraz popieranego przez PiS kandydata.
Oczywiście prokuratura musi zbadać dokładnie tę sprawę (…), która jest szalenie bulwersująca
– podkreśliła Biejat.
Podczas debaty "Super Expressu" 28 kwietnia Nawrocki oświadczył, że jest przeciwnikiem podatku katastralnego i będzie obrońcą przed tym podatkiem. Dodał, że mówi to "w imieniu zwykłych Polek i Polaków, takich jak on, którzy mają jedno mieszkanie". Później Onet napisał, że wbrew tej deklaracji Nawrocki ma dwa mieszkania, a nie jedno; poza mieszkaniem w Gdańsku, w którym mieszka wraz z rodziną, posiada w tym mieście również kawalerkę.
Według Onetu w 2017 r. 80-letni dziś Jerzy Ż. przekazał swoją kawalerkę Nawrockim, w zamian za to mieli oni się nim opiekować, jednak starszy mężczyzna trafił do państwowego Domu Opieki Społecznej, za jego utrzymanie płaci miasto Gdańsk.
We wtorek (6 maja) poseł PiS Przemysław Czarnek powiedział, że Jerzy Ż. od 2007 r. znajduje się pod opieką miejskiego ośrodka pomocy społecznej, a Nawrocki spotykał się z nim regularnie od 2008 r., pomagał mu w trudnej sytuacji życiowej i w związku z tym Jerzy Ż. w spisanym przez siebie w 2011 r. testamencie przekazał swój dobytek Nawrockiemu, a wydziedziczył żonę i dzieci z racji braku kontaktu z nimi przez 30 lat.
Jak relacjonował Czarnek, następnie Jerzy Ż. wykupił od miasta na własność mieszkanie komunalne, w którym mieszkał, z 10-proc. bonifikatą za pieniądze, które pożyczył mu Nawrocki; w 2012 r. Nawrocki i jego żona zawarli z panem Jerzym umowę dotyczącą zobowiązania się do kupna od niego tego mieszkania, co nastąpiło w marcu 2017 r. za kwotę 120 tys. zł. Czarnek podkreślił, że "w żadnym dokumencie urzędowym nie ma mowy o jakiejkolwiek darowiźnie, nie ma jakiegokolwiek zobowiązania do opieki i nie ma żadnej mowy o tym, że mieszkanie jest nabyte z powodu przejęcia opieki nad panem Jerzym Ż.".

We wtorek rzeczniczka sztabu Nawrockiego Emilia Wierzbicki opublikowała w mediach społecznościowych oświadczenie majątkowe Nawrockiego z 2021 r. Nawrocki jako prezes IPN jest zobowiązany, by składać takie oświadczenie do Sądu Najwyższego, jednak nie jest ono jawne. Z oświadczenia wynika, że on i jego żona są właścicielami dwóch mieszkań o powierzchni 57 m2 oraz ok. 30 m2, a Nawrocki ma także 50-procentowy udział w mieszkaniu jego żyjącej matki.
Sam Nawrocki powiedział we wtorek, że nie ma sobie nic do zarzucenia, jeżeli chodzi o kwestię gdańskiej kawalerki, w której mieszkał Jerzy Ż. Jak podkreślił, bezinteresownie pomagał mu od lat. Mieszkanie nabyłem w sposób legalny, przekazując mu zgodnie z umową konkretne środki finansowe na przestrzeni 14 lat - stwierdził w programie Bogdana Rymanowskiego na YouTube.
W poniedziałek (5 maja) rzecznik gdańskiego ratusza Daniel Stenzel relacjonował, w jaki sposób Jerzy Ż. został właścicielem mieszkania. W 2011 roku mężczyzna skorzystał z preferencyjnego prawa pierwokupu mieszkania komunalnego za 10 proc. wartości, natomiast gmina ma obowiązek w ciągu pięciu lat dochodzić zwrotu udzielonej bonifikaty w sytuacji zbycia takiego lokalu. Rzecznik dodał, że z ksiąg wieczystych wiadomo, że "taka transakcja w ciągu pięciu lat, czyli do 2016 roku, nie została przeprowadzona", a to znaczy, że w ciągu pięciu lat, kiedy można "cofnąć bonifikatę, to mieszkanie na pewno nie zostało sprzedane".
Rzeczniczka sztabu Nawrockiego wcześniej oświadczyła, że on nigdy w tym mieszkaniu nie mieszkał, nie wynajmował go, ani nie czerpał z niego jakiejkolwiek korzyści majątkowej, a opłaty za nie uiszcza do dziś, natomiast dysponentem mieszkania jest wciąż pan Jerzy. Dodała ponadto, że "kontakt z panem Jerzym urwał się w grudniu 2024 roku. (...) Karol Nawrocki próbował odnaleźć go poprzez sąsiadów i znajomych, jednak bezskutecznie".
Z rozmowy z opiekunką Jerzego Ż. z pomocy społecznej, Anną Kanigowską, która miała się nim opiekować od wiosny 2022 r. do wiosny 2023 r. wynika, że Pan Jerzy żył w biedzie i praktycznie nic nie miał. Opiekunka powiedziała, że próbowała się dowiedzieć od Nawrockiego, dlaczego nie pomaga emerytowi, skoro przejął jego mieszkanie w zamian za opiekę i że wysłała do Nawrockiego w tej sprawie list.
Zdaniem polityków PiS, media dowiedziały się o drugim mieszkaniu Nawrockiego od służb specjalnych, które miały dostęp do jego oświadczenia majątkowego. Twierdzeniom tym zaprzeczyli w poniedziałek szefowie: MSWiA Tomasz Siemoniak i ABW płk Rafał Syrysko.
Okres, gdy służby specjalne angażowały się w politykę, skończył się w grudniu 2023 r.
- napisał na X Siemoniak.
GALERIA: Dworzec kolejowy w Mrzezinie jak nowy. Jego remont kosztował ponad 4,4 mln zł
Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na Facebooku lub na skrzynkę: [email protected].