Całe zdarzenie miało miejsce w piątek 29 grudnia przed godz. 23. Młody mężczyzna, który był pijany, wpadł do kanału portowego w Łebie. Jak informuje RMF FM, zanim służby dojechały na miejsce, mężczyzna utrzymywał się na powierzchni na linie z kołem ratunkowym, które rzucili mu koledzy. Prawdopodobnie, gdy na miejsce przybyli ratownicy, był już w wodzie od co najmniej 15 minut.
Z racji tego, że prąd był wychodzący na morze, ratownicy nie mieli czasu na zakładanie kombinezonów i weszli do wody w mokrych piankach.
Dopłynęli do mężczyzny, złapali go i też nie byli w stanie już wrócić do brzegu. W tym pomogli im strażacy z OSP - wyjaśnia w rozmowie z RMF FM Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.
Sebastian Kluska dodał, że mężczyzna został wyciągnięty z wody w ostatniej chwili. - Mężczyzna nie był w stanie nic mówić.