- Znany youtuber Książulo przetestował najgorzej ocenianą restaurację w Gdyni, Ring Club and Restaurant, konfrontując internetowe opinie z rzeczywistością.
- Większość dań, takich jak fish and chips czy schabowy, okazała się drogim rozczarowaniem, cechując się niską jakością i wysokimi cenami.
- Niespodziewanie, pierogi z mięsem i devolay zaskoczyły pozytywnie, choć nadal były drogie, sugerując, że restauracja mogłaby zmienić swój profil.
Książulo na tropie kulinarnej katastrofy w Gdyni
Znany youtuber, znany jako Książulo, postanowił sprawdzić, czy opinie o Ring Club and Restaurant w Gdyni są zasłużone. Lokalizacja restauracji – sam port – sugeruje atrakcyjność dla turystów, jednak Książulo skupił się na jakości oferowanych dań. Aby uniknąć ewentualnych preferencyjnych zabiegów, część zamówienia została złożona przez agenta jeszcze przed przybyciem ekipy filmowej. Zamówienie obejmowało zupę rybną, schabowego, fish and chips oraz tatar z łososia.
Fish and Chips i schabowy – drogie rozczarowania
Pierwszym daniem pod lupą był Fish and Chips w cenie 70 zł. Porcja składała się z dwóch kawałków ryby w cieście, frytek stekowych, sosu czosnkowego i zielonego sosu wasabi, oraz sałatki szwedzkiej. Książulo ocenił, że ryba była prawdopodobnie dorszem.
„Ciasto było bardzo tłuste, niesolone, bardziej naleśnikowe niż piwne, pozbawione chrupkości, a jego smak przypominał smażonego pączka. Ryba była niewyczuwalna w smaku. Frytki były najprostszymi mrożonymi frytkami stekowymi” - ocenił youtuber.
Całość została oceniona jako bez smaku, co miało uzasadniać podanie intensywnych sosów. Panierka miała być niedosmażona i nasiąknięta olejem.
Kolejnym daniem był schabowy z ziemniakami i marchewką, również w cenie 70 zł. Książulo uznał tę cenę za absurdalną, porównując ją do możliwości najedzenia się trzech osób w „Barze Tęczowym” za tę samą kwotę.
Kasiążulo ocenił, że panierka kotleta wyglądała jak z chińczyka. Kotlet był niesamowicie suchy, twardy i przypominał mrożony produkt lub kotlet ze stoku narciarskiego. Smakował jak kotlet z Ikei, choć w Ikei kosztowałby zapewne 15-20 zł. Oczekiwania wobec schabowego za 70 zł były znacznie wyższe.
Ziemniaki były "nieodparowane", a surówka z marchewki miała dziwny posmak. Na talerzu znajdował się także niezidentyfikowany, kwaśny dodatek przypominający frużelinę. Kotlet zawierał znaczną ilość kości (co najmniej 20% mięsa) i był przesuszony, bez soczystości. Całe danie zostało skrytykowane jako "abstrakcja".
Zupa rybna i tatar z łososia – czy jest coś, co da się zjeść?
Zupa rybna, kosztująca 44 zł, zawierała kawałki łososia, muszle i krewetki.
Bulion był trochę rybny, trochę pomidorowy, rozwodniony, ale pikantny. Porównano go do rozwodnionego sosu do pizzy z rybnym posmakiem. Łosoś był suchy, ale krewetki i ogólny smak bulionu oceniono jako całkiem okej w porównaniu do innych dań.
Mimo to, Książulo nie chciałby wracać po nią do restauracji. Zauważono również nieestetyczne podanie zupy – składniki wystawały z talerza.
Tatar z łososia (58 zł) podano z ogórkiem, masłem ziołowym, bagietką, cytryną i kaparami.
Łosoś był marynowany i smakował lekko wędzony. Było w nim bardzo dużo świeżego ogórka, który dominował smak. Książulo stwierdził, że jadł tańszy i dużo lepszy tatar w Międzyzdrojach. Bagietka była świeża, ale typowo marketowa.
Pizza i pierogi – niespodziewany zwrot akcji?
Pizza, w cenie 48 zł, okazała się kolejnym rozczarowaniem.
„Pizza, wielkości mrożonej Felicjany, była podana z keczupem i sosem czosnkowym. Ciasto było surowe, bardzo blade i mączne na spodzie. Ser nie był czystą mozzarellą, a raczej mieszanką do zapiekanek. Sos pomidorowy był lekko keczupowy. Salami w stylu chorizo było cienko krojone i smakowało dobrze, przypominając produkty z Lidla. Całość była fatalna, gorsza nawet od pizzy z kempingowego baru.”
Jednak pierogi z mięsem (42 zł za 9 sztuk) przyniosły niespodziewany zwrot akcji. Były przystrojone pomidorkami i zielenią, co odróżniało je od poprzednich dań. Okazały się być bardzo smaczne, z dobrym, mięsnym i soczystym farszem, nie wysuszonym i nie wodnistym. Ciasto było delikatne i cienkie. Książulo stwierdził, że ktoś na kuchni umie robić pierogi i zasugerował, że restauracja powinna zamienić się w pierogarnię.
Mimo że były z wody, uznano je za domowe i prawdopodobnie najlepsze danie w całym teście. Cena była wysoka, ale jakość pierogów to rekompensowała.
Devolay – promyk nadziei
Devolay (60 zł), zamówiony dodatkowo w trakcie recenzji, został podany z frytkami i buraczkami.
Był smaczny, świeży i ciepły, z dużą ilością masła. Frytki również oceniono pozytywnie. Książulo był zaskoczony jego jakością, sugerując, że być może kucharz się zmienił lub to danie przygotowuje inna osoba. W porównaniu do schabowego, devolay był przepaścią jakościową. Uznano go za drugie najlepsze danie po pierogach.
Werdykt Książula: Czy warto odwiedzić Ring Club and Restaurant?
Podsumowując, wizyta w Ring Club and Restaurant okazała się w większości negatywnym i bardzo drogim doświadczeniem. Większość dań była przepłacona i słabej jakości, zwłaszcza fish and chips, schabowy, tatar i pizza. Jedynymi pozytywnymi zaskoczeniami były pierogi z mięsem i, w mniejszym stopniu, devolay, które okazały się smaczne, choć również drogie. Książulo stwierdził, że restauracja zasługuje na niskie oceny w Google i nie poleca tego miejsca, choć zachęca do samodzielnego sprawdzenia. Na koniec zamówiono jeszcze schabowego na wynos, który wyglądał tak samo, choć był odrobinę większy.
