Dominika Bakura: Jaki jest przepis na to, że Wasze teksty się nie starzeją? Jesteście magikami i przewidujecie to co się wydarzy?
Krzysztof Skiba: Sam się temu dziwie, że te piosenki napisane 30 lat temu - dzisiaj nabierają ponownie bardzo aktualnych treści. Wydaje mi się, że to polega na tym, że Polaków trapią pewne złe demony, czy wady narodowe i one nie są tymczasowe, są częścią naszego charakteru. Może dlatego te piosenki pisane z takim gorącym publicystycznym temperamentem okazują się tak uniwersalne. Głupota towarzyszy człowiekowi od zawsze i można by napisać dzieje głupoty w Polsce, a piosenki BIG CYCA byłyby do nich świetną ilustracją.
DB: To jest niesamowite, Wasze piosenki są w pewien sposób zabawne ale przestawiają też tą gorzką stronę naszego życia.
KS: Bardzo często ta rozrywkowa, humorystyczna forma to tylko taka pułapka. Słucha się tego lekko, jest żart i śmieszne skojarzenia. Jak się trochę jednak poskrobie to pod warstwą rozrywkową, mieści się tam poważne przesłanie. Na tym polega satyra. Uważamy się za zespół rockowy ale tez taki, który porusza niektóre bolączki naszego narodu.
DB: Która z nich była największa?
KS: Trudno wymieniać, ale podam pewien przykład.
Piosenka o Babci Klozetowej, która była wielkim hitem pod koniec lat 80’ i na początku 90’. W tamtym czasie była postrzegana jako parodia piosenek miłosnych. Powstawało ich wtedy mnóstwo. My trochę zirytowani tym zalewem cierpnących wokalistów i wokalistek zrobiliśmy parodię. Chyba nie ma nic bardziej a-erotycznego niż taka powakacyjna, frywolna piosenka i klimat Babci Klozetowej, która funkcjonuje daleko od stref romantycznych. Teraz po czasie, gdy dookoła każdy nas poucza i mówi o tym, jaka miłość jest legalna a jaka nie – to my uważamy, że miłość jest dla wszystkich, nawet dla Babci Klozetowej. Teraz ten kawałek pokazuje inny wymiar problemu. Te piosenki napisane kilkadziesiąt lat temu starą się teraz piekielnie aktualne. My się z kolei postarzeliśmy trochę, ale mamy wciąż serce 18-latków. Co więcej, niektórzy mówią, że lepiej teraz wyglądamy niż 30 lat temu.
DB:Jak wino!
KS: Ja ostatnio w czasie pandemii schudłem 30 kilogramów. Niektórzy mówią, że teraz wyglądam dojrzalej, a dziewczyny dodają nawet, że seksowniej!
DB: Wróciliście na scenę po miesiącach przerwy. Tęskniliście?
KS: Jak wszyscy. Po 33 latach grania ciężko nie zatęsknić, to część twojego życia i kiedy nagle tego zbrakło, to mimo, iż rzeczywiście pierwszy miesiąc był nawet przyjemny, bo to był taki oddech od wariactwa koncertowego, który nam się przydał, to okazało się, że po paru tygodniach zaczęło nas ssać od środka i ciągnąć do koncertów. Nikt tego nie przewidział i wydawało mi się, że muzyka zawsze będzie ludziom potrzebna. Graliśmy co prawda koncerty online, ale to nie to samo. Będąc na przeciwko publiki możemy reagować, bawić się wspólnie.
Pamiętam taką sytuację, w miejscowości Chodzież, blisko 15 lat temu. Może błąd organizacyjny do tego doprowadził ale okazało się, że w sali na 300 osób było raptem 7 sprzedanych biletów. Grać czy nie grać? Powiedziałem: GRAĆ! Grać tak jakbyśmy to robili dla pełnej sali, dla kilku tysięcy ludzi. Po 2 minutach było już 20 osób, po 5 minutach – 50 osób. Po chwili publika była już pełna i to był jeden z lepszych koncertów, zagraliśmy na nim 7 „bisów”. Okazało się, że kilka zespołów wcześniej nie przyjechało, więc wszyscy byli przekonani że nikt nie przyjdzie także i na ten. A tu niespodzianka, byliśmy i graliśmy. Wszyscy przyszli bo: „BIG CYC jednak dojechał!”
DB:O publiczność w Operze Leśnej nie trzeba się martwić?
KS: Nie trzeba. Tym bardziej, że będą hity i znane zespoły. A miejsce też jest elektryzujące. Obchodzi w tym roku 65-lecie. Po wojnie zrobiło się tam bardziej rozrywkowo. Kabarety, koncerty – dzieje się tam teraz wiele. Ja osobiście mam z tym miejscem piękne wspomnienia. Pamiętam kiedy opera była jeszcze przed remontem i można było wyjść z drzazgą w tyłku. Pamiętam jak były takie festiwale za dawnych lat, kiedy policja goniła się z desperatami, którzy próbowali wejść na teren bez biletu. Z jednej strony widać było zatem koncert, z a drugiej gonitwę po lesie. Pamiętam jak Grażyna Torbicka opowiadała mi o garderobach, były słabo strzeżone i kiedyś jakiś fan zwędził jej jeansy a ona… nie miała w czym wracać! Takie rożne przekomiczne sytuacje się działy.
BIG CYC zaprezentuje same hity, ale zagramy też nowy kawałek, wakacyjny pt.”Mamma mia”, który już zdobywa serca fanów w internecie. Klasyczna wakacyjna piosenka o radości życia i potrzebie zabawy. Takie piosenki tez są potrzebne. Zycie nie składa się przecież tylko z poważnych spraw.
DB: Czy macie jeszcze jakaś scenę gdzie chcielibyście wystąpić, albo z jakim zespołem/wykonawcą Wam się jeszcze marzy zagrać?
KS: Pomysły nam się chyba wyczerpały. Wydaliśmy płytę pt. „30 lat z wariatami”, gdzie zagraliśmy z wieloma artystami ze sceny rockowej, a nawet hip-hopowej! Lista się chyba wyczerpała, chyba, że weźmiemy się za zachodnich wykonawców, zawsze chętnie byśmy wystąpili z AC/DC czy z The Rolling Stones. Ale wiemy, że granie przed jakąś wielką gwiazdą nie tyle jest stresujące, ale przyzwyczailiśmy się ,że to inne zespoły graja przed nami. Zawsze czuje się w takich sytuacjach, kiedy zespoły są supportem, że publika czeka jednak na kogoś innego, na gwiazdę wieczoru. My wolimy kiedy gramy na końcu i tego życzymy innym zespołom, żeby to na nich wszyscy czekali.