- Nie mamy żadnej pomocy humanitarnej od pierwszego dnia. Nie żadnej drogi, by uciec - mówi Julia, która została w mieście wraz ze swoją mamą.
Ich życie, od dwóch tygodni podporządkowane jest wojnie. - Gdy słyszmy strzały biegniemy do małej piwnicy pod naszym domem. Gdy wszystko się uspokaja, wracamy na górę. I tak dzień w dzień - zaznacza Julia.
Na ten moment - duża część miasta pozostaje bez prądu. W okolicach trwają walki.
- Na razie mamy jeszcze trochę jedzenia i wody. Ale te zapasy niedługo się skończą, i co wtedy? - pyta Julia.
285-tysięczny Czernihów jest położony w pobliżu granicy Ukrainy z Białorusią. Od początku ataku Rosji na Ukrainę miasto jest intensywnie ostrzeliwane.