- Obecnie jeździ na Ukrainę swoim vanem, w którym może pomieścić jedynie 6 osób, a któryż to van jest już mocno poturbowany i chyba nie wytrzyma kolejnej podróży. Skoro pan Henryk ryzykuje własne życie, a jest mężem i tatą dwójki małych chłopców, to powinien móc uratować więcej osób i też więcej przewieźć rzeczy tam na Ukrainę, ponieważ jak jedzie w tamtą stronę, zawsze są zapakowani żywnością i lekami - mówi Anna Warno z gdyńskiej Fundacji Serce Dzieciom.
Poza pieniędzmi wolontariusze zbierają również niezbędne dary. - Tam są bardzo konkretne potrzeby, są to leki i przede wszystkim żywność. Teraz prosili o dresy dla dzieci, wszelkie rozmiary, i skarpetki. Także bardzo taka dedykowana pomoc. Mamy stronę internetową, to jest www.sercedzieciom.org, tam są wszystkie informacje, jest też numer telefonu do mnie, tam można nas znaleźć i tam jest link do zbiórki - dodaje Anna Warno.
A pan Henryk odbył już trzy podróże do Czernihowa. Aktualnie jest w trakcie czwartej. Każda wyprawa zajmuje co najmniej 3 dni.