W piątek, 25 października o godzinie 11:00 rozpoczęła się msza święta żałobna. Rodzina, koleżanki, koledzy, kibice Lechii Gdańsk - oni wszyscy przyszli, aby pożegnać Elizę i Tomka, którzy zginęli w karambolu na S7 pod Gdańskiem. Rodzina prosiła, by media nie robiły zdjęć podczas ceremonii i tą wolę uszanowaliśmy.
W Malborku kościół pękach w szwach. - Eliza i Tomek odeszli za wcześnie. Jednak dla nich zaczęło się nowe życie - powiedział ksiądz, odprawiający mszę. W świątyni obecny był również biskup.
- relacjonuje Super Express.
Obok Kościoła Rzymskokatolickiego pw. bł. 108-u Męczenników Polskich w Malborku trwały trwały prace budowlane. Na czas mszy świętej pogrzebowej, robotnicy przerwali je. W roboczych kombinezonach dołączyli do żałobników, wysłuchali kazania i oddali się zadumie.
Kondolencje złożyła szkoła, do której chodziły dzieci, które zginęły w karambolu.
Mamie i Rodzinie... Nasze najszczersze kondolencje! Z ogromnym smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Elizy i Tomka. Wciąż nie możemy się pogodzić z tak nagłym odejściem tych wspaniałych dzieci… Chociaż opuścili nas o wiele za wcześnie, było dla nas wielką przyjemnością móc na co dzień z Nimi obcować. Pamiętajmy, że „Żyjemy dopóty, dopóki żyje pamięć o nas”. Dyrekcja, nauczyciele, pracownicy administracji i obsługi oraz cała społeczność uczniowska Szkoły Podstawowej w Nowej Wsi Malborskiej
- czytamy.
Zażalenie prokuratury dotyczące karambolu
Prokuratura w Gdańsku złożyła zażalenie na postanowienie sądu, który nie zgodził się na aresztowanie Mateusza M. Mężczyzna podejrzany jest o spowodowanie karambolu, w którym zginęło czworo dzieci, a 15 osób zostało rannych. Dziś prokuratura przekazała nowe informacje.
Specjalna komisja badała przyczyny tragicznego wypadku i ustaliła, że ani oznakowanie drogi, ani drogowa infrastruktura nie przyczyniły się do karambolu na obwodnicy Trójmiasta. Jednak po eksperymencie związanym z wypadkiem ustalono, że w miejscu katastrofy obowiązywała dopuszczalna prędkość do 50 km/h, a nie jak wcześniej poinformowano - 80 kilometrów na godzinę.
Chodzi o to, że poszkodowany znacznie przekroczył dozwoloną prędkość w tym miejscu, bo przekroczył ją aż o 39 km.
- wyjaśnia prokurator Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Aktualnie podejrzany ma dozór policji. Musi codziennie meldować się w komisariacie. Mateuszowi M. grozi 15 lat więzienia.
GALERIA: Karambol w Gdańsku na S7