- Cofnąłem się do tylu, widziałem, że jest jakieś zamieszanie. Nagle zobaczyłam prezydenta Pawła Adamowicza, jak siedzi na skrzynce. Wiedziałem, że jest źle. A on patrzył na mnie i mu z oczu czytałem, jak mnie pyta: Dlaczego? Dlaczego? - mówi przed sądem Andrzej Stawicki.
Świadek wspomina jak ta sprawa odcisnęła piętno na jego rodzinie. - Moja córka nie chciała, żebym w tym roku jechał na WOŚP. Dopytywała się czy będzie ochrona, czy będę bezpieczny, co będę tam robił - dodaje Stawicki.
Podczas czwartkowej rozprawy nie pojawiła się oskarżyciel posiłkowa, Magdalena Adamowicz, która miała być też przesłuchiwana. Wdowa po Pawle Adamowiczu przesłała do sądu zwolnienie lekarskie ważne do 25 kwietnia. Nie jest też obecny mec. Ćwiąkalski, jeden z reprezentantów oskarżycieli posiłkowych.
Termin kolejnej rozprawy wyznaczony został na poniedziałek. Sąd planuje przesłuchać wtedy kolejnych pięciu świadków.