64-latka w czwartek była z wnukami na plaży w Chłopach, gdy ok. godz. 20 doszło do wypadku.
Pilot paralotni miał tam awaryjnie lądować, ponieważ w wyniku porywu wiatru, stracił panowanie nad maszyną. Taką wersję zdarzenia przedstawił funkcjonariuszom policji na miejscu zdarzenia. Gdy spadał, śmigło paralotni miało uderzyć kobietę na plaży.
64-latka z urazem ręki i nogi została przetransportowana do koszalińskiego szpitala. "Kobieta została opatrzona i opuściła już szpital
– poinformowała nadkom. Kosiec.
Policjantka przekazała, że postępowanie, które nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Koszalinie, prowadzone jest w kierunku narażenia osoby na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Za to przestępstwo grozi do 3 lat więzienia.
O zdarzeniu została poinformowana Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Pilot i jednocześnie właściciel paralotni to 51-letni mieszkaniec Koszalina. W wypadku nie odniósł obrażeń. Na miejscu zdarzenia miał poinformować policję, że ma uprawnienia do pilotażu maszyny. Stosownych dokumentów nie miał jednak przy sobie. Był trzeźwy.