Rekord Guinnesa w Gdyni
Rekordem było już przebiegnięcie 113 półmaratonów, dzień po dniu. Ten sukces Artur Woźniak już osiągnął, ale chce więcej. Biega codziennie, ze swojego mieszkania przy ul. Morskiej, a jego celem jest... stocznia CRIST Offshore, gdzie na co dzień pracuje. Codziennie dzień zaczyna półmaratonem, przebiega 21 kilometrów, a później idzie do pracy. To jednak mało, bo założenie jest takie, by bez przerwy biegać przez 888 dni, czyli 888 półmaratonów, a wszystko będzie ostatecznym rekordem Guinnessa, który z każdym dniem jest większy.
14 maja w Gdyni Artur Woźniak przebiegł kolejne kilometry, było jednak uroczyście. Dokładnie po roku, czyli w 366. dniu rekordu towarzyszyli mu koledzy biegacze i koledzy z firmy. Okrągły rok biegów był okazją do wspólnej integracji i celebrowania zadania. Na terenie CRIST Offshore w Gdyni przygotowano metę oraz tort, a Artur Woźniak opowiadał o swoim marzeniu na rekord.
Pomysł narodził się gdy pobiegłem z Gdyni do Berlina, odwiedzić siostrę - to były moje pierwsze maratony. Gdy dobiegłem poczułem niezwykłą energię, chciałem to poczuć jeszcze raz, ale wiedziałem, że żeby to poczuć, to cel musi być naprawdę wyższy rangą!
- mówił nam Artur Woźniak po przebiegnięciu 366 dnia swojego wyzwania.
Chce przebiec 888 półmaratonów w 888 dni!
365 maratonów w 365 dni było inspiracją dla Artura Woźniaka.
"Szukałem rozwiązania, może nie maratony, tylko półmaratony. No i to musiało być coś więcej niż 365, skoro pół maratony to liczba dni musi być dwa razy większa. Moja ukochana liczba to "ósemka" więc postanowiłem, że to będzie 888 - do tego dążę - 888 dni z półmaratonem. Zobaczymy ile się uda, mam rok bez odpoczynku, to dużo dla organizmu".
Metą codziennie jest praca. Dziś koledzy z pracy towarzyszyli Arturowi w biegu. Jedni pokonali całą trasę, inni ostatnią prostą, ale liczyła się energia i wsparcie: współpracownicy razem dołożyli się też do charytatywnego celu, który towarzyszy Arturowi Woźniakowi.
To jest duże wyzwanie dla Artura, ale też świetny projekt integracyjny. Jesteśmy spółkami siostrami (przypis red. CRIST SA i CRIST Offshore - Artur pracował w jednej, teraz drugiej), takie wyzwanie dodaje skrzydeł i pracownikom i firmom, to bardzo pomaga w integracji. Sprawujemy nadzór jakościowy i techniczny, więc na szczęście nasi pracownicy nie są typowymi pracownikami fizycznymi, Artur sobie radzi świetnie, mu biegi wcale nie przeszkadzają, wręcz motywują. Chcieliśmy docenić i uhonorować jego wysiłek, to niesamowite osiągnięcie, wolę walki i pozytywny wpływ na naszą drużynę i integrację w zespole
- powiedział Andrzej Czech, członek zarządu CRIST offshore.
Dziś ludzie, którzy pobiegli ze mną pokazali mi, że ja jestem dla nich też taką dobrą duszą, że dzięki temu biegowi w ich duszach też coś pozytywnego się zadziało. To mnie bardzo buduje, integruje, wiem, że dzieje się dobro! Cieszę się bardzo, że byli ze mną
- mówił Artur.
Gdynianin codziennie przebiega półmaraton
Ulubionym miejscem jest ul. Piłsudskiego, gdzie zbiegając w dół wita go wschodzące słońce. Czy Artur Woźniak biegnąć patrzy na czas? I tak i nie, cel jest jeden - zdążyć do pracy, ale podczas biegu w określonych punktach spotyka się z osobami potwierdzającymi rekord Guinessa - trzeba wypisać protokoły. Z osobami, które są za to odpowiedzialne zawiązuje się więź, przystanek jest więc zawsze okazją do choćby krótkiej rozmowy.
W swoim planie, marzeniu i wyzwaniu Artur Woźniak poznaje kolejnych 'pozytywnie zakręconych" na sport. Tak było z Mateuszem z Gdańska, który opowiedział o Olafie Krasnowskim z Gdańska, któremu teraz poświęcona jest akcja charytatywna towarzysząca obu biegaczom.
Pomyślałem, że bieganie i akacja charytatywna to jest dobry plan, 1 maja biegłem 97 km od Helu do mola w Brzeźnie, utworzyłem skarbonkę, są kolejne plany. Każdy grosik, każda złotóweczka się liczy, w zbiórkę dla Olafa najpierw była zaangażowana moja żona, wewnętrznie historia Olafa mnie ruszyła. Z Arturem umówiliśmy się na bieganie przez media społecznościowe, wymienialiśmy wiadomości i połączyliśmy siły wspólnej akcji biegowej i teraz w zbiórce
- mówi Mateusz Rzepecki z Gdańska.
Zbiórka dla Olafka z Gdańska na najdroższy lek świata
" Za najdroższy lek świata, pragnę zapłacić najdłuższą serią półmaratonów dzień po dniu. Jeśli wydaje Ci się to sprawiedliwa zapłata, to bardzo proszę dołóż się do zrzutki" - czytamy w opisie zbiórki, którą wspiera Artur Woźniak.
Olaf Krasnowski to dwulatek z Gdańska, który wymaga specjalistycznego leczenia. Chłopiec chory na dystrofię mięśniową Duchenne'a (DMD) wymaga kosztownego leczenia. Skarbonkę wesprzecie internetowo, a Artura możecie spotkać codziennie na ulicach Gdyni, wyrusza przed szóstą, by zdążyć wykonać codzienne zadanie przed pracą.