Chłopiec został operowany przez zespół lekarzy z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku

i

Autor: UCK

medycyna

Tego chłopca nikt nie chciał leczyć. Gdańscy lekarze wykonali niezwykłą operację

Jego układ oddechowy był dosłownie "zjedzony". Lekarze uratowali mu życie i dokonali rekonstrukcji, której nikt inny nie chciał się podjąć. Specjaliści Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku przeprowadzili operację, chłopiec był podłączony do ECMO przez 98 dni - podał szpital.

Operowali sześciolatka i uratowali mu życie w Gdańsku

Multidyscyplinarny zespół specjalistów z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego uratował życie 6-letniego Aleksandra. Jak podał szpital w przesłanym we wtorek komunikacie, jego stan był na tyle poważny i skomplikowany, że szans na uratowanie go nie widziały wiodące światowe ośrodki.

Chłopiec trafił do gdańskiego szpitala w sierpniu ubiegłego roku z powiększającym się ubytkiem tchawicy i przełyku. Na początku - jak podaje UCK - w ocenie lekarzy stan chłopczyka nie rokował żadnych szans na poprawę i przeprowadzenie rekonstrukcji.

Ośrodki na całym świecie, z którymi specjaliści UCK kontaktowali się w sprawie małego pacjenta, z podobnym przypadkiem się nie spotkały. Była to sytuacja absolutnie bez precedensu

podał szpital.

Lekarze od początku podejrzewali, że do takiego spustoszenia w organizmie 6-latka doprowadziło zakażenie grzybem z rodzaju Aspergillus, do którego z kolei doszło przez destabilizację świeżo zdiagnozowanej cukrzycy u chłopczyka. Jak podano, to właśnie grzyb pleśniowy doprowadził do rozpadu tkanek miękkich w obrębie tkanki piersiowej.

 Podjęli się rekonstrukcji, by ratować życie

Po dwóch tygodniach leczenia zachowawczego, które nie przynosiło efektów, lekarze zdecydowali się na zabieg rekonstrukcyjny. Jak podał szpital, bez tej decyzji chłopczyk by zmarł.

Specjalista z Kliniki Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży UCK dr Marcin Łosin, cytowany w komunikacie, powiedział, że lekarze dzień po dniu obserwowali u chłopca postępującą chorobę.

Zaczęło się od małej dziurki, która się powiększała. W momencie, kiedy rekonstruowaliśmy drzewo oddechowe, brakowało 7 centymetrów tchawicy, lewego oskrzela prawie w całości oraz części prawego

- zaznaczył.

Wyjaśnił, że nie było możliwości wykorzystania sztucznego uzupełnienia i jedynym pomysłem, który przyszedł do głowy specjalistom, było użycie jego własnego przełyku.

Na mój stan wiedzy - nikt wcześniej tego nie robił. Odcięliśmy go (przełyk - PAP) częściowo u góry i u dołu i to, co zostało, użyliśmy do rekonstrukcji dróg oddechowych. Ta rekonstrukcja była absolutnie czymś wyjątkowym

- podkreślił lekarz.

Szpital podał, że ze względu na dramatyczny stan pacjenta lekarze już na samym początku zdecydowali o podłączeniu go do ECMO żylno-żylnego (ang. Extra Corporeal Membrane Oxygenation – technika pozaustrojowego utlenowania krwi). W ten sposób zastąpili pracę płuc.

Zaznaczono, że zastosowanie tego rozwiązania samo w sobie nie leczy niewydolnego narządu, ale umożliwia przeżycie krytycznego okresu dając czas potrzebny do wyzdrowienia.

 ECMO u dziecka

Jak podkreślili lekarze, była to kluczowa decyzja, ale wiązała się z dużą dozą niepewności, bo choć zespół Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego ma na koncie setki wczepień do ECMO, jednak wszystkie u dorosłych.

To był dla mnie duży stres, ale też jeden z największych sukcesów w karierze. Tam było dużo linii szycia i chodziło o to, żeby po zabiegu to wszystko się zagoiło. Z drugiej strony, kiedy płuca nie oddychają, stają się niedodmowe i nie działają poprawnie. Kiedy nie otrzymują powietrza, występuje większy opór przepływu krwi. Na skutek tego u pacjenta doszło do rozwoju prawokomorowej niewydolności serca, można nawet powiedzieć, że ono (serce - PAP) umierało

- przyznał, cytowany w komunikacie, dr Wojciech Karolak z Kliniki Kardiochirurgii UCK.

Specjaliści zdecydowali o konwersji ECMO – z żylno-żylnego na żylno-tętnicze, które pozwoliło nie tylko zastąpić funkcję płuc, ale także serca. Ten etap również wiązał się z dużymi wyzwaniami. "Trzeba było bardzo dużej precyzji, żeby trafić w aortę. Nie mogliśmy zrobić echa serca, ponieważ chłopiec nie miał przełyku. A zawsze w ten sposób kontrolujemy, czy kaniula jest na miejscu" - podkreślił i wskazał, że lekarze z kardiologii dziecięcej zrobili USG aorty. "Wówczas wiedzieliśmy, że trafiliśmy kaniulą prawidłowo" - stwierdził.

Dodał, że prowadzenie Aleksa na ECMO żylno-tętniczym było wzorowe. "Gdy płuca i serce zaczęły pracować, mogliśmy wrócić do ECMO żylno-żylnego. Ono było kontynuowane, żeby płuca się regenerowały" - tłumaczy specjalista.

Rekordy w gdańskim UCK

Szpital podał, że 6-letni Aleks był podłączony do ECMO przez 98 dni. "To prawdopodobnie najdłuższy przebieg natleniania pozaustrojowego u dziecka na świecie, a na pewno najdłuższy w Europie" - zaznaczono w komunikacie.

Dodano również, że pacjent wyszedł z operacji bez jakichkolwiek uszczerbków neurologicznych i większych powikłań, a wszystko dzięki tytanicznej pracy całego sztabu specjalistów.

"Tak naprawdę nikt nie wie, jak leczyć zakażenie Aspergillusem tkanek śródpiersia" - zaznaczył cytowany w komunikacie prof. Romuald Lango z Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii UCK.

Wyjaśnił, że specjaliści z UCK konsultowali się z hematologami dziecięcymi, którzy mają doświadczenie w leczeniu tych infekcji i korzystali z ich wiedzy. "Bardzo dużym wyzwaniem było poprawienie funkcji płuc i stopniowe przywracanie powietrzności przy bardzo małej odporności oskrzeli, które były odtworzone tkanką z przełyku. To się na szczęście udało" - powiedział specjalista.

Ordynator Kliniki Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży prof. Piotr Czauderna, cytowany w komunikacie stwierdził, że, według niego, pacjent mało gdzie na świecie miałby szanse na przeżycie. "Można powiedzieć, że to trochę cud, że przeżył i wyszedł z tego w tak dobrym stanie, bez żadnych neurologicznych zaburzeń" - zaznaczył.

Dodał, że cały zespół personelu medycznego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku wykonał niewiarygodną, tytaniczną pracę.

Szpital podał, że Aleks jest całkowicie sprawny neurologicznie, w pełni zachował pamięć sprzed zdarzenia. Ma jeszcze rurkę tracheotomijną, ale jest na własnym oddechu. Jest też żywiony dojelitowo. Aktualnie przebywa w szpitalu w Niemczech, gdzie odbywa się jego dalsze leczenie.

W komunikacie przekazano, że chłopca czeka rekonstrukcja przełyku. Wskazano także, że "wcześniej w okresie terapii ECMO żaden ze znanych, niemieckich ośrodków chirurgii dziecięcej, z którymi kontaktowali się gdańscy lekarze, nie zgodził się przyjąć pacjenta tłumacząc się brakiem możliwości technicznych".

Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na: redakcja.trojmiasto@eska.pl

Pomorskie. Nowe pociągi w Trójmieście. IMPULSY na trasie