"Wydaje się, że rynek mebli osiągnął już swoje maksymalne poziomy cen, a teraz zauważamy pierwsze oznaki stabilizacji, np. powrót do cen frachtu sprzed pandemii czy obniżkę o 10-15 proc. cen komponentów do produkcji mebli. Jeśli wskaźniki inflacji będą zadowalające, a producenci mebli nie będą chcieli mieć nadzwyczajnych zysków, to klienci doczekają się obniżek cen mebli, które mogą nastąpić w drugiej połowie tego, albo na początku przyszłego roku"
- powiedział prezes firmy Abacorp Leszek Raniewicz, organizator konferencji producentów mebli ProMaTap, odbywającej się w tym roku po raz 17.
Jak wyjaśnił ekspert, ceny frachtu są dobrym wskaźnikiem zwiastującym zmiany, ponieważ drogą morską z Chin do polskich fabryk dostarczanych jest większość komponentów, z których powstają meble. W kwietniu 2020 r. fracht kosztował 2 tys. dolarów za jeden standardowy kontener morski 40hc, ale w ciągu roku cena za ten sam ładunek wzrosła do 18 tys. dolarów. Obecnie spadła do 1,8 tys. dolarów za kontener, co powinno wpłynąć na ostateczną cenę mebli produkowanych w Polsce.
Ceny mebli spadają. "Dla kupujących będzie lepiej"
Raniewicz wskazał, że zajmujemy drugie miejsce na świecie pod względem eksportu mebli. Zdaniem eksperta potęga polskiego meblarstwa zbudowana została przez lata dzięki konkurencyjnym, a w jego opinii nawet bezkonkurencyjnym cenom.
"Obecnie jest gorzej, niż się spodziewali wszyscy analitycy, co paradoksalnie może oznaczać, że dla kupujących będzie lepiej. W pierwszym kwartale 2023 roku sprzedaż różnych rodzajów mebli spadła o 30 proc. i wielu producentów opisuje to obrazowo, że +szorują brzuchem po dnie+. Załamanie rynku mieszkaniowego powoduje, że ludzie nie kupują mieszkań, więc się nie meblują. Z kolei bardzo wysokie koszty obsługi kredytu powodują wyssanie z rynku potężnej ilości środków finansowych, przez co nie ma siły nabywczej" - wyjaśnił Raniewicz.
Jak dodał, z rekordową sprzedażą mieliśmy do czynienia w okresie pandemii - okazało się, że skutkiem ubocznym tego zjawiska był wzrost sprzedaży mebli domowych w całej Europie, na czym skorzystali także polscy wytwórcy. "Dlatego teraz rynek detaliczny jest wysycony. W górę poszły też koszty pracy, a szykowana jest przecież kolejna podwyżka płacy minimalnej. Do tego ubyło ponad 20 tys. miejsc pracy w przemyśle w porównaniu z pierwszym kwartałem zeszłego roku" - zauważył.
Według eksperta odpowiedzią na problemy rynku meblarskiego będzie automatyzacja i robotyzacja produkcji. Jak dodał Raniewicz, jest dobrej myśli i uważa, że polscy producenci pokonają kryzys oraz pozostaną liderem eksportu mebli w UE, ponieważ przez lata - ze względu na wysoką jakość oraz konkurencyjne ceny - wypracowali sobie bardzo dobrą pozycję na rynkach światowych.