Przestrzeń parkingowa staje się coraz bardziej chroniona, a każda z nich rządzi się swoimi zasadami. Niektóre strefy nie są dostosowane pod konkretne pojazdy np. pod kątem wysokości stropów lub nawet szerokości wjazdu, jednak czy wszystkie zakazy wstępu są uzasadnione?
Nie tylko gabaryty, ale i bezpieczeństwo
Prawdopodobieństwo wystąpienia pożaru auta jest jednakowe – niezależnie od jego rodzaju. Ryzyko nie jest wysokie, natomiast zarówno łatwopalne paliwo samochodów spalinowych, jak i bateria elektryków, mogą ulec przegrzaniu, a w rezultacie wzniecić ogień. W związku z tym, zarządcy niektórych budynków decydują się na zakazy dotyczące rodzaju napędu pojazdów. W ostatnim czasie głośno było m.in. o:
Znak zakazu z oznaczeniem LPG raczej nikogo już nie dziwi. Spowodowany jest zwykle specyficzną instalacją budynku, a dokładniej wentylacją, niedostosowaną do odprowadzania ulatniającego się gazu pojazdów z LPG – o czym mówią przepisy techniczno-budowlane. Substancja ta jest cięższa od powietrza, a więc dotrzeć może do wszystkich szczelin danej przestrzeni parkingowej. W rezultacie, jeżeli w takim miejscu nie ma czujników wykrywających jego obecność, przy najmniejszej iskrze może dojść do eksplozji. Wnioskując z licznych testów i szkoleń straży pożarnej, najskuteczniejszą metodą gaszenia pożarów gazu jest użycie ręcznej gaśnicy proszkowej, jednak przy odpowiedniej technice – woda również sobie poradzi.
„Posiadanie pojazdu elektrycznego to szereg korzyści – w tym również darmowe miejsca parkingowe, jednak musimy mieć na uwadze fakt, że dzisiejsza infrastruktura stopniowo dostosowuje się do nowych technologii i jeszcze nie wszystkie miejsca są gotowe na goszczenie takich aut. Litowo-jonowe baterie zdecydowanie mogą stwarzać zagrożenie po nagrzaniu, a znaczna część parkingów zamkniętych nie jest wyposażona w sprzęt wystarczający do ugaszenia "elektrycznego" pożaru”
– komentuje Natalia Sokołowska, ekspert autobaza.pl.
Polecany artykuł:
Defaworyzacja aut a przepisy prawne?
Zarówno zakaz wstępu dla aut z LPG, jak i dla pojazdów elektrycznych, nie zostały zawarte w przepisach prawnych dotyczących znaków i sygnałów drogowych. Na tym etapie można więc twierdzić, że są to tylko i wyłącznie statutowe zapisy wewnątrz firm, natomiast nie można ich nazwać nielegalnymi. Najczęściej motywowane są zapisami prawa techniczno-budowlanego, do których muszą się stosować. Nieprzestrzeganie tych regulacji mogłoby prowadzić do częstych awarii instalacji, wycieków i pożarów na większą skalę.
Co grozi za złamanie zakazu?
W sytuacji zaparkowania wykluczonego pojazdu na takim terenie, kierowca nie jest zwolniony z negatywnych konsekwencji, mimo iż zakazy nie są zawarte w przepisach. Co prawda służby policyjne nie mogą w takiej sytuacji zareagować, jednak za dany teren odpowiada wyznaczony do tego zarządca, który ma prawo np. do odholowania pojazdu, czyli po prostu pozbycia się go z terenu objętego wspomnianym zakazem.
„Z naszych analiz wynika, że udział aut elektrycznych stale rośnie. W pierwszym półroczu tego roku na rynku wtórnym ich było prawie dwukrotnie więcej niż w tym samym okresie 2022 roku, natomiast u hybryd obserwujemy wzrost o połowę. W przypadku LPG nie odnotowano zmian i dalej stanowią one niewielki odsetek wszystkich aut. Wzrost zainteresowania pojazdami EV nie powinien nikogo dziwić, jednak dalej nie jest to wynik, który mógłby konkurować z pojazdami spalinowymi. Pozostaje nam czekać na regulacje prawne, wpis znaków w rejestr oraz ewentualny rozwój infrastruktury lub przebudowę instalacji istniejących już obiektów"
– podsumowuje Natalia Sokołowska, ekspert autobaza.pl.