Czym był Danziger Plauderei, czyli gdańska gadka?
Język niemiecki jest silnie zróżnicowany i dzieli się na wiele dialektów i gwar. Nawet dzisiaj w każdym z niemieckich krajów związkowych mówi się trochę inaczej.
Nie jest tajemnicą, że w Gdańsku przez wieki mówiło się po niemiecku. Do 1308 roku, czyli do Rzezi Gdańska, miasto było etnicznie kaszubskie, a po wymordowaniu i wygnaniu autochtonicznych mieszkańców, zostało prawie całkowicie zawładnięte przez etnos niemiecki.
Gdańsk zawsze był jednak miastem specyficznym, portowym, kupieckim i wielokulturowym, tak często ocierającym się w swej historii o niepodległość i status państwa-miasta.
Tak więc, choć szkielet miasta i jego tkanki pozostawał etnicznie niemiecki, to dzięki rzeszom migrantów i flirtom z innymi kulturami, Gdańsk wytworzył własną oryginalną kulturę. Odbiło się to także na języku.
Gadka gdańska była jak potwór Frankensteina - pozszywana z wielu języków
Niemcy, którzy pojawili się w Gdańsku w XIV wieku posługiwali się dialektem niskoniemieckim. Będąc jednak na Pomorzu Gdańskim, otoczeni żywiołem kaszubskim, szybko zaczęli zapożyczać słowa od autochtonów. No i tak do języka gdańszczan przedostały się takie słowa jak "Gewastketag" od kaszubskiego "gwiôzdka" (wigilia), „Plitt” od „plëta” (kałuża), "Wruck" od "wrëk" (brukiew), czy "Pomuchel" od "pòmùchel" (dorsz).
Polecany artykuł:
Takich zapożyczeń było oczywiście o wiele więcej. Ponadto na gdańską gadkę wpływał także język polski, więc szybko w żywej mowie gdańszczan pojawiło się na przykład słowo "jajkes" oznaczające jajka lub "Panki", czyli "państwo".
Gdańsk przez wieki był multikulturowy, niczym nasz lokalny Nowy Jork, i mieszkali tu m.in. Szkoci (stąd Nowe Szkoty w Gdańsku), Niderlandczycy, Skandynawowie, Francuzi...
Każdy imigrant przywoził ze sobą swoją kulturę i język. W ten sposób angielsko brzmiące słowo "Klock" (od "clock") zastąpiło "Uhr", czyli zegar. Gdańszczanie używali także francuskiego słowa "Charmant", czyli szarmancki i wielu, wielu innych pożyczonych z języków przybyszy.
Język, którego już nie ma
Danziger Plauderei już nie istnieje. Dialekt całkowicie wymarł, choć jeszcze nasi dziadkowie lub pradziadkowie, jeśli są rdzennymi Kaszubami lub Kociewiakami, mogli go słyszeć, gdy w dzieciństwie jeździli do Gdańska.
Gdańska gadka zniknęła bowiem po 1945 roku. Wysiedleni z miasta Niemcy zasiedlili różne kraje związkowe i nie mieli z kim rozmawiać w swoim dialekcie. Trochę szkoda, bo taki twór w stylu językowego potwora Frankensteina, musiał brzmieć bardzo ciekawie...