- Wszystkie dokumenty są złożone, wszystkie opłaty są wykonane, mimo, że nie jesteśmy pewni transferu - dodaje Gadomski. - To jest kwestia, że za dwie godziny, ktoś w FIVB kliknie w systemie i Dmytro będzie z nami. A może też się to wszystko ciągnąć miesiącami - zaznacza prezes.
Władze rosyjskiego klubu zaproponowały siatkarzowi półroczny urlop. Ten jednak nie chce wracać do Rosji.
- Moja rodzina mierzy się z rosyjskimi atakami, a ja gram w Rosji w siatkówkę. Tak nie mogło być. Dla tego musiałem zdecydować, że są w życiu ważniejsze rzeczy niż sport i pieniądze - mówi siatkarz. - W Polsce kocham kulturę, ludzi. Dla mnie tu jest wspaniale. Jeśli dostanę szanse właśnie tu skończyć moją karierę, będę bardzo szczęśliwy - dodaje Dmytro Paszycki.
Siatkarz przez jeden sezon grał już w gdańskim klubie. Wcześniej bronił również barw Cuprum Lubin, a także Asseco Resovii Rzeszów.
- Dziś, mimo braku oficjalnego kontraktu, Dmytro jedzie z naszą drużyną do Olsztyna na mecz. Może się uda. Może wejdzie na parkiet już w naszych barwach - konkluduje Gadomski.