Widok ze spalonej sypialni.

i

Autor: Dominika Bakura

Spalili, a następnie okradli ich dom. „Zostało mi auto, gdzie dziś śpię, jem i żyję”

2020-11-18 7:46

Spłonął dom, a to co można było z niego uratować - ukradli złodzieje. To historia pani Anny Cabaj, która w jednej chwili dosłownie straciła cały dobytek. Gdańszczanka, na co dzień całą energię wkłada w leczenie swojego syna, który cierpi na łamliwość kości i obecnie przebywa w Portugalii. – Myślałam, ze najgorsze za mną. Tymczasem to dopiero początek – mówi kobieta.

– Wydawało mi się, że kiedy udało się postawić Łukasza na nogi, że dostałam rąbek nieba na ziemi. Że teraz będzie już tylko lepiej. Tymczasem po dwóch miesiącach pobytu w Portugalii, zmieniając nasze życie o 180 stopni, otrzymałam informacje, że nasz dom płonie. Straciliśmy cały dorobek życia. W jednej chwili – mówi Anna Cabaj.

Gdańszczanka o tym, że ktoś podpalił jej dom dowiedziała się prowadząc samochód. – Jechałam autostradą, gdy zadzwonił mój starszy syn. Myślałam, że żartuje. Gdy zobaczyłam zdjęcia od sąsiadów, zrozumiałam, że właśnie zawalił się mój świat – opowiada gdańszczanka. 

– Tego co się wydarzyło nie wyobrażałam sobie w najgorszych snach – mówi Anna Cabaj. Posłuchaj:

W sprawie podpalenia domu pani Anny zatrzymano 36-letniego obywatela Białorusi. Miał mieć on zatarg z mężczyzną, który wynajmował lokal gdy rodzina przebywała w Portugalii. 

– Sprawca oblał pana Aleksandra benzyną, a następnie go podpalił. Potem, jak relacjonowali mi sąsiedzi, doszło do dwóch wybuchów. Jestem pewna, że były to jakieś porachunki, przez które, przez przypadek ucierpieli moi bliscy – tłumaczy Anna Cabaj.

Gdy z pożarem udało się jakoś pogodzić, na rodzinę spadła kolejna tragedia. – Sąsiedzi przynosili wiele rzeczy. Farby, ubrania. Ja sama popakowałam w worki, to co udało się uratować przed ogniem. Niestety, wszystko to, co mieliśmy, nasze pamiątki, zdjęcia, dary od dobrych ludzi, zostało skradzione. To był dzień, kiedy pierwszy raz poczułam, że umieram. Że nie mam już siły – opowiada gdańszczanka.

Rodzina chorego na łamliwość kości Łukasza nie została jednak sama. Na stronie siepomaga.pl ruszyła zbiórka na odbudowę spalonego domu, a fundacja z Anglii wysyła właśnie do Polski tira, w którym jedzie sprzęt AGD, meble i odzież. – Jestem wzruszona każdą formą pomocy, jaka kierowana jest w naszą stronę. Czy to będzie talerz ciepłej zupy, czy kilka ubrań dla moich córek. Przed nami wiele pracy, dom trzeba odbudować, naprawić spaloną elektrykę. Wierzę jednak, że kiedyś usiądziemy tu, przy jednym stole – mówi Anna Cabaj.

Rodzina pani Anny przebywa obecnie w Portugalii. Tam Łukasz poddawany jest rehabilitacji, a rodzeństwo uczęszcza do lokalnej szkoły. – Dzieci są pod opieką. Ja muszę zostać tutaj, spróbować odbudować ich dom. By mieli gdzie wrócić – podkreśla kobieta.

Gdańszczanka ze względu na zdewastowany dom, obecnie śpi w samochodzie. Niewielkie, bordowe auto stało się jej sypialnią, kuchnią i biurem.

– Przyjaciele, sąsiedzi oferują mi prysznic, pomoc. Nie chcę być jednak dla nikogo ciężarem. A czasem potrzebuję po prostu popłakać. Sama – konkluduje kobieta. 

Spłonął dom, a to co można było z niego uratować - ukradli złodzieje