Będąc na zakupach nie trudno zauważyć specyficzne kwoty różnych produktów. Bywa, że coś kosztuje 9.99 lub 6.87 złotych. Wtedy też przy kasie okazuje się, że płacąc banknotem mamy do odebrania sporo reszty w drobniakach. Wielu z nas nie lubi nadmiaru drobnych nominałów, często korzysta z kart, a wtedy tym bardziej nie ma co z nimi zrobić. Na język aż samo się nasuwa "bez reszty" wypowiedziane do kasjera.
Jak podaje portal Polski Obserwator, to zjawisko jest bardzo powszechne w Niemczech. Kiedy kwota kończy się na 99, 98, czy nawet 50 eurocentach, klienci rezygnują z odebrania drobnych. Tym samym utrudniają pracę kasjerom. Niemieccy pracownicy sklepów, w swoich umowach o pracę, mają punkt, który mówi o zapewnieniu odpowiedniej gospodarki kasowej. To oznacza, że pieniądze w kasie muszą się zgadzać.
Polecany artykuł:
Nie inaczej jest w Polsce, tu również kasjerzy dbają o to, aby stan w kasie zgadzał się z tym, co zarobił sklep. Problem zatem robi się nie tylko w momencie, kiedy pieniędzy jest za mało, ale też za dużo!
"Jak pracowałam w takim miejscu (duża sieciówka odzieżowa) to nadwyżki zawsze były, bo na przykład nie było jak wydać grosza, albo klient nie chciał reszty. Wtedy na koniec dnia pieniądze odkładało się do kasetki, z której z kolei dopłacało się, gdy w kasie brakowało" -
- wyjawiła pracownica sklepu odzieżowego cytowana przez portal WP.pl.
Taką nadwyżkę pracownik powinien zgłaszać swojemu pracodawcy, przez to ma więcej obowiązków pod sam koniec dnia.