Od pierwszych minut na boisku Lechia Gdańsk wyglądała na drużynę o dwie klasy gorszą. Warto przy tym zaznaczyć, że nie grała z żadną ligową czołówką, a z będącym w środku tabeli Radomiakiem. Zespół gości od początku narzucił swoje warunki gry gospodarzom. Można pokusić się o stwierdzenie, że punktem przełomowym dla Lechii był poprzedni mecz z Koroną Kielce. W Gdańsku było widać, jak źle wpłynął on na piłkarzy. Biało-zieloni tak samo jak jesienią, jeszcze za kadencji Tomasza Kaczmarka. Apatyczni, bez pomysłu na grę.
W ekipie Marcina Kaczmarka od dłuższego czasu ofensywna formacja funkcjonowała bardzo źle. Cała drużyn za przodu ciągnięta była na barkach Łukasza Zwolińskiego. Nieco lepiej, względem tego co prezentowała jesienią, wyglądała obrona. W meczu z Koroną Michał Nalepa -lider formacji defensywnej marnuje 100 proc. okazje, nie trafiając do pustej bramki.
W meczu z Radomiakiem gubi krycie przy bramce na 1:0 dla Radomiaka. Patrząc na poczynania formacji defensywnej w meczu z Radomiakiem można powiedzieć, że ta znowu zaczęła grać niepewnie. Pomocnicy i napastnicy gości dochodzili do wielu okazji, a trzy bramki na ich koncie, to jeden z niższych wymiarów kary.
Finalnie Lechia Gdańsk przegrała 1:3. Wiemy już że po zwycięstwie Piasta Gliwice wróci do strefy spadkowej (na moment pisania artykułu ma tyle samo punktów co Górnik Zabrze). Ciężko szukać jakichkolwiek pozytywów. Po przepracowanym okresie przygotowawczym widać, że w Gdańsku nie wiedzą co to znaczy styl, a trenera powoli przestają bronić także wyniki.
Po przegranym meczu z Radomiakiem portal Meczyki.pl podał informacje o tym, że Marcin Kaczmarek może stracić posadę. Możliwe, że stanie się to jeszcze przed mecze z Lechem Poznań. Drużynę w takiej sytuacji miałby przejąć Łukasz Smolarow – obecny dyrektor sportowy i były asystent Piotra Stokowca. W gabinetach Lechii widać coraz bardziej nerwowe ruchy. Dół tabeli zaczyna regularnie punktować, a gra większości ekip walczących o utrzymanie zaczyna zmierzać w dobrym kierunku. Tego samego nie można powiedzieć o Lechii. Jeszcze kilka tygodni temu, można było przez chwilę poczuć, że widmo spadku ekipie z Gdańska już nie zagrozi. Teraz widzimy jednak, że scenariusz w którym Lechia w przyszłym sezonie będzie grała w 1 Lidze, wcale nie jest aż tak odległy. Na ten moment widzimy drużynę rozbitą, a na horyzoncie jest mecz z Lechem i ważne spotkanie z Miedzią Legnica. Czasu na potknięcia robi się po prostu coraz mniej.