Msza święta

i

Autor: pixabay.com/kisistvan77 Czy wierni w kościołach muszą zakrywać usta i nos? [NOWE ROZPORZĄDZENIE]

Ksiądz chciał kupić od gminy działkę za bezcen. Kiedy się nie udało... zaczął odprawiać msze święte w tej intencji

2022-12-22 12:47

Ksiądz chciał kupić od gminy Pszczółki działkę wartą blisko 2 miliony złotych. Planował przeznaczyć ją pod budowę kościoła. Kiedy urzędnicy nie zgodzili się na propozycję ceny, ksiądz... miał z ambony ich przeklinać i mówić o ich "prorosyjskich zapędach". Miał także zacząć odprawiać msze święte w tej intencji.

Trójmiejska "Gazeta Wyborcza" opisała sytuację, która miała swój początek na przełomie stycznia i lutego 2022 r. Proboszcz parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Pszczółkach (województwo pomorskie) wystosował pismo do władz gminy. Planował kupno działki, żeby wybudować kościół. Jak podaje portal o2.pl, świątynia miałaby stanąć we wsi Skowarcz, zamieszkiwanej przez około tysiąc osób. 

Gmina nie zgodziła się jednak na propozycję księdza. Prosił o sprzedaż hektarowej działki we wsi Skowarcz pod budowę kościoła z 99 proc. bonifikatą. Działka warta była około 2 miliony złotych. 

- Do rady gminy wpłynęły prośby o sprzedaż gminnej działki. Początkowo miał to być 1 ha, potem zostało zmienione na 0,5 ha. Chcemy sprzedać działkę, ale po cenach rynkowych. Gminy nie stać na sprzedawanie działki po obniżonych cenach. Mamy wiele inwestycji do przeprowadzenia, na które mieszkańcy czekają. Czeka nas między innymi budowa szkoły w Różynach

- tłumaczy w rozmowie z portalem pruszczgdanski.naszemiasto.pl przewodnicząca rady gminy Pszczółki Anna Staniewicz.

Taka odpowiedź nie spodobała się księdzu i jak opisie "GW", sugerował podczas jednej z marcowych mszy świętych, że "radni to wrogowie Kościoła". Proboszcz miał także odprawiać msze święte w intencji korzystnego nabycia działki pod świątynię.

Duchowny, w rozmowie z dziennikarzami "Wyborczej", zaprzecza, by "przeklął urzędników". - Nigdy nikomu nie życzyłem źle. Nie obrażam nikogo, nie używam wulgaryzmów. Jestem pełen życzliwości dla naszego wójta i radnych, ale mam swoje zadanie do wykonania - wyjaśniał. Zaznaczył też, że nie mówił o "prorosyjskich zapędach urzędników". - Ktoś musiał coś sobie dopowiedzieć - dodał.