Sopot to miasto, które zupełnie nie kojarzy się z uprawami rolnymi. Tymczasem - jak pokazują statystyki - wśród nas może być nawet ponad stu rolników.
– Teraz będziemy mieć świeższą informacje statystyczną. Ilu dokładnie jest rolników, ile gospodarstw domowych utrzymuje się z rolnictwa – mówi Anna Dyksińska z sopockiego magistratu. – Ale należy pamiętać, że sopockim rolnikiem jest także ten, który jest zameldowany w naszym mieście, a na przykład posiada ziemię na Kaszubach – tłumaczy urzędniczka.
Mimo wszystko taka liczba gospodarstw rolnych to spore zaskoczenie dla samych mieszkańców. Jak podkreślają - nie kojarzą, by za ich oknem ktoś... orał pole.
– To musi być jakiś bardzo ciekawy rolnik. Chciałabym to zobaczyć – mówi jedna z mieszkanek. – Ja jestem w stanie to sobie wyobrazić. Gdzieś na Reja, gdzieś na wysokości Hipodromu. Tam człowiek mógłby mieć kury, kaczki – dodaje kolejna sopocianka.
Mieszkańcy zwrócili także uwagę, że taki wynik może świadczyć o lukach w prawie. – Dla mnie to jest pewnego rodzaju przekręt. Gdzie w Sopocie pole czy farma. Tymczasem należy pamiętać, że rolnik nie płaci ZUS-u lecz KRUS. A tu składki są kilkukrotnie niższe – tłumaczy mieszkanka Sopotu.
Dane ze spisu poznamy już w grudniu. Na ulicy warto jednak już teraz uważać na nadjeżdżający traktor.