przemoc

i

Autor: pixabay

Kryminalne

Katowali swoje dzieci i przypalali papierosami. Bestie spod Słupska aresztowane!

2023-05-21 17:15

To kolejny przypadek przemocy domowej w Polsce. Tym razem sytuacja miała miejsce nieopodal Słupska (woj. pomorskie). Policja zatrzymała Mariolę K. i Łukasza B – rodziców trojga małych dzieci. Maluchy miały być przez nich regularnie bite, przypalane papierosami, a z nieoficjalnych informacji wynika, że również pojone alkoholem. Decyzją Sądu Rejonowego w Słupsku para została aresztowana na trzy miesiące. Szczegóły poniżej.

Od czasu tragicznej historii 8-letniego Kamilka z Częstochowy, na jaw wychodzi coraz więcej przypadków bestialskich czynów, których dopuszczają się rodzice wobec swoich dzieci. W tym tygodniu do bydgoskich mediów trafiła informacja o rocznym chłopcu, który trafił do szpitala ze złamaną ręką. Lekarze nie widzieli w tym nic niepokojącego, jednak policjanci i prokurator zajęli się sprawą, kiedy zaalarmowała ich babcia dziecka.

W domu na bydgoskim Szwederowie od ponad miesiąca trwała przemoc. 21-letnia kobieta i jej partner znęcali się nad dzieckiem. 29-latek usłyszał aż trzy zarzuty.

Jak informuje portal GK24.pl - zarzuty znęcania ze szczególnym okrucieństwem usłyszeli również rodzice trojga małych dzieci, w wieku 2, 3 i 5 lat spod Słupska. Para została zatrzymana w piątek, 19 maja. Jest podejrzana o znęcanie się nad córkami i synem zarówno psychicznie, jak i fizycznie.

35-latek i 29-latka zostali doprowadzeni do Sądu Rejonowego w Słupsku dzień później. Wymiar sprawiedliwości pozytywnie rozpatrzył wniosek prokuratury, tym samym rodzice trzy najbliższe miesiące spędzą w areszcie.

- Zostało wszczęte śledztwo o znęcanie się nad dziećmi, czyli osobami nieporadnymi z uwagi na wiek, jak i o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem. Mariola K. i Łukasz B. taki właśnie zarzut usłyszeli. Nie przyznali się do zarzucanych czynów, złożyli wyjaśnienia, nazwijmy odmienne, od tego, co mamy w aktach sprawy, których z przyczyn naturalnych nie będę ujawniać – poinformowała Magdalena Gadoś, szefowa Prokuratury Rejonowej w Słupsku w rozmowie z portalem.

Jak ustalili dziennikarze, już w grudniu ubiegłego roku do domu aresztowanych przyjechała policja. Ze zgłoszenia wynikało, że są oni pijani – badanie na obecność alkoholu w organizmie to potwierdziło. Tej samej nocy dzieci trafiły do rodziny zastępczej. W trakcie czynności wyszło jednak na jaw, że dzieci mogły być również ofiarami przemocy fizycznej.

Dzieci do tej pory znajdują się w rodzinie zastępczej. Przyjechały tam w stanie krytycznym. Według nieoficjalnych informacji były one pojone alkoholem, bite, przypalane papierosami, a jednemu z nich wybito zęby.

Jak ustalili dziennikarze – sąsiedzi rzekomo nie mieli pojęcia o tym, co dzieje się w domu Marioli K. i Łukasza B. Twierdzą, że nigdy nie słyszeli, by dochodziły stamtąd krzyki, jednakże zaznaczają, że w mieszkaniu często odbywały się libacje.

Sąsiedzi nie widzieli również, by dzieci miały na ciele oznaki przemocy fizycznej, gdyż matka nie wyprowadzała ich z domu.

- Gdy we wsi organizowane były mikołajki, nigdy nie przychodziła. Mówiła, że dzieci są za małe, albo że chore. Czasem ją widywałam, ale tylko wtedy, gdy chodziła do sklepu, alkohol kupowała, ale starała się to ukrywać – powiedziała sąsiadka rodziny w rozmowie z portalem GK24.pl.

Za znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem grozi kara do 10 lat więzienia.

Bartosz Bednorz po finale Ligi Mistrzów w Turynie