– Bezpieczeństwo mieszkańców powinno być priorytetem – komentuje sprawę Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni. – Ponadto nikt się z nami w tym temacie nie kontaktował. O jarmarku dowiedzieliśmy się po prostu widząc rozstawiane w reprezentatywnej części miasta drewniane budki. Inspektorzy z Urzędu Miasta byli na miejscu. Stwierdzili, że postawione tam obiekty to po prostu samowola budowlana – dodaje wiceprezydent.
Tymczasem najemca terenu, gdzie będzie odbywała się sprzedaż świątecznych przysmaków odpiera zarzuty miasta. Zapewnia także, że podczas wydarzenia zachowane zostaną wszystkie środki bezpieczeństwa.
– Po pierwsze nie jesteśmy jarmarkiem. Działamy w formie targowiska. Jak galeria handlowa, tylko, że na świeżym powietrzu. Tu można wejść, zrobić zakupy i tyle. Nie przewidujemy żadnych imprez towarzyszących. Na miejscu nie będzie także siedzisk, stolików. Wszystko co u nas kupimy jest na wynos – mówi najemca terenu.
Jak podkreśla inicjator wydarzenia – na miejscu zachowane zostaną także wszystkie środki bezpieczeństwa. – Przed wejściem każdemu zostanie zmierzona temperatura. Ponadto, nasze stoiska oddalone są od siebie o ponad 2,5 metra – dodaje jeden z właścicieli „Chillout Gdynia”.
"Świąteczna strefa chilloutu" rozpoczyna swoją działalność już w czwartek. Całe wydarzenie potrwa do 3 stycznia.