- Odpowiedź ministerstwa jakoś mnie nie dziwi specjalnie. Kaszubi są istotną częścią pomorskiej wspólnoty i jeżeli odczuwają potrzebę posiadania kaszubskich znaków, to powinny one być. Są one dodatkową atrakcją dla turystów, pokazują wielokulturowość naszej wspólnoty. Nie widzę żadnego powodu, dla którego ktoś miałby Kaszubom tego odmawiać... Poza taką toksyczną, czystą polityką
- podkreśla Tadeusz Aziewicz, poseł KO z Gdyni.
Poseł nie zgadza się, aby kaszubskie oznakowanie miało jakkolwiek wpływać na bezpieczeństwo kierowców. - Mamy przecież całą masę różnych tablic na drogach i jakoś nikomu to nie szkodzi. A w tym wypadku rząd PiS-u stwierdził, że jest to dobry powód, aby odmówić stawiania tych tablic - dodaje Tadeusz Aziewicz.
Polecany artykuł:
Z decyzją ministerstwa nie zgadzają się też sami Kaszubi.
Nam trudno jest się dziś z tym zgodzić, bo wiemy, że w innych krajach w Europie i na świecie, są znaki drogowe w różnych językach. Przepisy mówią wyraźnie, że na drogach biegnących przez gminy, które mają status gmin dwujęzycznych, wszystkie znaki drogowe powinny być objęte właśnie dwujęzycznością
- mówi Łukasz Richert ze Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zgodziła się jedynie na ustawienie tablic informacyjnych dla turystów w języku kaszubskim na MOP-ie (miejscu obsługi podróżnych) w Kamieniu.