Co najmniej 46 osób zginęło w wyniku pożarów lasów szalejących w środkowym Chile - powiedział w sobotę rano prezydent Gabriel Boric, ostrzegając, że liczba ofiar śmiertelnych prawdopodobnie wzrośnie. Tak też się stało. Na chwilę obecną ofiar jest już 64. Minister spraw wewnętrznych Carolina Toha ostrzegła, że liczba ofiar śmiertelnych w nadchodzących godzinach "będzie znacznie większa".
Prezydent Borić ogłosił stan wyjątkowy i zapowiedział, że udostępni "wszelkie niezbędne zasoby", aby pokonać żywioł. Prawdopodobnie jest to najbardziej tragiczny w skutkach pożar lasów w historii Chile.
Polecany artykuł:
Jak dotąd nie udało się ustalić przyczyny rozprzestrzeniających się szybko od piątku pożarów. Mieszkańcy Chile zmagają się w ostatnich dniach z falą upalnej i suchej pogody. W piątek i sobotę temperatury w stolicy kraju Santiago dochodziły do 37 stopni Celsjusza.
Z pożarami mierzyły się w ostatnich dniach również inne kraje Ameryki Południowej. W Argentynie strażacy walczyli z ogniem, który strawił ponad 1000 ha lasu w parku narodowym w Patagonii, a w Kolumbii prezydent Gustavo Petro ogłosił z powodu pożarów i suszy ogólnokrajowy stan wyjątkowy na 12 miesięcy.